czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 17

Przygotowując się do szkoły rozmyślałam o wydarzeniach, które ostatnimi czasu miały miejsce w moim życiu.
Nie dałam rady już dłużej powstrzymać łez, które napływały do moich oczu. Nie zwracając uwagi na obecność widocznie zaskoczonej przyjaciółki, która nie rozumiała zaistniałej sytuacji, co sił w nogach wybiegłam z tamtego miejsca. Pędziłam przed siebie nie zwracając uwagi na turystów, którzy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Nie powstrzymywałam już łez. Pozwoliłam wydostać im się z moich oczu. Moje policzki zalały słone krople, które co jakiś czas próbowałam wytrzeć ręką. Nie patrząc, gdzie biegnę znalazłam się na moim ulubionym szlaku, po którym jako dziecko wielokrotnie spacerowałam z rodzicami. Tak bardzo brakowało mi tych dziecięcych beztroskich lat, kiedy nie mieliśmy żadnych problemów, żyliśmy z myślą, że świat naprawdę jest piękny, a w nasze serce zajmowała bezgraniczna ufność i miłość do innych. Po raz kolejny przetarłam moje dość już zaczerwienione oczy.  Nim się spostrzegłam byłam już na szczycie. Moim niebieskim tęczówką, które pokryte były słoną zasłonką ukazały się szczyty gór.  Od dawna brakowało mi tego miejsca. Tutaj czułam się jak dziecko. Zapominałam na chwilę o całym otaczającym mnie świecie, o wszystkich problemach. Usiadłam na drewnianej ławeczce i głęboko oddychając wsłuchiwałam się w ciszę, która mnie otaczała. Do moich uszu dobijały się dźwięki płynącej wody, szum wiatru i cichutki śpiew ptaków. Przymknęłam powieki i po raz kolejny nabrałam do moich płuc górskiego powietrza, które tutaj było wyjątkowe.
Zerwałam się od stołu i szybkim krokiem pobiegłam do przedpokoju. Była już przed ósmą, a więc czas na wyjście z domu. Lekcje nie będą czekały. Chwyciłam plecak, do którego wpakowałam drugie śniadanie i skierowałam się do drzwi.
- Czeeeeść! – usłyszałam męski głos dobiegający z ulicy.
- Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem spoglądając na Maćka, który stał na ulicy.
Przekręciwszy klucz w zamku i schowawszy go do plecaka skierowałam się w stronę furtki.
- Co ty tutaj robisz? – zapytałam przytulają się na powitanie do skoczka.
- Korzystając ze sprzyjającej pogody wybrałem się na spacer, a ty jak widzę idziesz do szkoły – oznajmił.
- Niestety – rzuciłam – I dlatego troszkę się śpieszę – powoli oddaliłam się od bruneta.
- To ja cię odprowadzę! – zakomunikował Maciej robiąc przy tym słodkie ruchy brwiami.
- Jeśli chcesz – pociągnęłam chłopaka za sobą – A jak ta było w Szczecinie, opowiadaj? – spytałam z ciekawością.
- Bardzo fajnie – powiedział szeroko się uśmiechając – Wiesz jak lubię grać w siatkówkę, a brać udział w takich akcjach to sama przyjemność. Grasz i jeszcze pomagasz innym. A atmosfera była wspaniała – zakończył.
- Czyli wyjazd na plus – podsumowałam wypowiedź skoczka.
- Tak! – oznajmił z wielkim przekonaniem – Tylko szkoda, ze cię z nami nie było –dodał.
- Też żałuję, ale nie mogę już pozwolić sobie na odpuszczanie treningów – powiedziałam.
- Karolina tak naprawdę to nie złożyłem Ci jeszcze osobiście gratulacji. W końcu zwyciężyłaś ostatni turniej – Maciek podniósł dłonie klaszcząc w nie kilkakrotnie – Brawo!
- Dziękuję – odpowiedziałam posyłając w stronę bruneta szeroki uśmiech.
Droga do szkoły minęła nam w mgnieniu oka. Byliśmy już na miejscu.
- Maciek dziękuję bardzo za miłe towarzystwo, ale muszę lecieć jestem już prawie spóźniona – powiedziałam spoglądając na zegarek.
- Nie dziękuj i tak wybrałem się na spacer. A o której kończysz dzisiaj lekcje, mógłbym po ciebie przyjść – zapytał.
- Dwadzieścia po pierwszej – odpowiedziałam kierując się w stronę szkoły. Pomachałam Maćkowi na pożegnanie i weszłam do środka.
Wchodząc na korytarz usłyszałam rozbrzmiewający dźwięk dzwonka. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę klasy. Zauważyłam grupę dziewczyn, które skierowały na mnie niezbyt życzliwe spojrzenia. Wśród nich w centrum zainteresowania stała Monika, która zawzięcie im coś opowiadała.
- Hej. Jesteś w końcu – usłyszałam za sobą głos Gosi.
- Gośka, o czym ona mówi? – zapytałam przyjaciółki przysłuchując się słowom Moniki.
- … więc jak mówię, szantażowała moją kuzynkę jakimiś zdjęciami, a teraz prowadza się z jej chłopakiem – tłumaczyła Monika spoglądając na mnie.
Miałam pewność, że dziewczyna mówiła o mnie. Ale chwilę ,,moją kuzynkę” ? Monika i Nikola są kuzynkami? Zresztą chyba mnie to nie dziwi, w końcu charaktery mają takie same.
- Monisiu, coś nie tak? – wtrąciła się Gośka zanim zdążyłam w jakimś stopniu zareagować na słowa Moniki.
- Rozmawiam z Tobą? – niemal wykrzyczała z nieukrywaną złością, że ktoś odważył się jej postawić.
- Mówisz o mojej przyjaciółce, więc wiedz, że to dotyczy się również mnie – odparła ze spokojem Gosia.
- Tak? Czyli wiesz, że twoja przyjaciółeczka zabrała przyjaciół mojej kuzynce, rozbiła jej związek i ją szantażuje? – prychnęła.
- Chciałam ci wyjaśnić, że to właśnie Nikola rozbiła swój związek i przy okazji mój i to ona szantażuje Karolinę – tłumaczyła Gośka.
Coraz to głośniejszej wymianie zdań między tą dwójką przyglądało się już kilkanaście osób, a gapiów wciąż przybywało.
- Gosia nie warto. Daj sobie spokój- próbowałam przekonać moją przyjaciółkę do wycofnia się z Pola Biwy, które utworzyło się na szkolnym korytarzu. Jednak jej charakter nie pozwolił na tak łatwe odpuszczenie.
Dyskusję przerwał dopiero nauczyciel, który otwierając drzwi dał znak, że przyszła pora na wejście do klasy i zajęcie swoich miejsc.
Monika przechodząc obok naszej ławki po raz pierwszy dzisiaj zwróciła się do mnie.
- Wiecie, co, wszyscy jesteście tacy sami. Ty, Gośka i ci Twoi pożal się Boże przyjaciele, znalazła się tenisistka od siedmiu boleści.
- Monika przestań! – krzyknęłam – Możesz sobie obrażać mnie ile chcesz, ale od moich przyjaciół macie się odpieprzyć, słyszysz!
- Słyszę, słyszę! – usłyszałam przede mną głos historyka – Słyszę jak ładnie wyrażasz się do swoich koleżanek i to w dodatku na lekcji! Siadaj! – oznajmił.
 Zrezygnowana wypakowałam soje książki i usiadłam do ławki posyłając jeszcze Monice groźne spojrzenie.

Kolejne lekcje mijały bardzo wolno. Można by pokusić się o stwierdzenie, że ktoś postanowił je dwukrotnie wydłużyć. Z wielką ulgą odetchnęłam, gdy nad klasami rozbrzmiał dzwonek kończący szóstą lekcję. Z wewnętrzną radością w towarzystwie Gośki podążałam w stronę drzwi prowadzących do wyjścia z budynku. Pożegnałam się z przyjaciółką, która opuściła szkołę tylnym wyjściem, a sama udałam się w stronę bramy. W duchu odetchnęłam, gdy nie dostrzegłam tam Maćka, dziewczyny po raz kolejny mogłyby znaleźć temat do plotek widząc mnie w towarzystwie skoczka. Chociaż jakaś cząstka mnie była mocno rozczarowana brakiem Kota. Przecież obiecał.
Wolnym krokiem zmierzałam w stronę kolejnej ulicy.
-  Przepraszam, że się spóźniłem – ni stąd ni zowąd przede mną znalazł się chłopak, o którym chwilę temu rozmyślałam – Wiem, ze to nie jest tłumaczenie, ale uczniowie z jakiejś wycieczki prosili mnie o autografy.
- Nie musisz się tłumaczyć – przyjaźnie uśmiechnęłam się do skoczka.
Spoglądając się za siebie zauważyłam Monikę, która stałą w towarzystwie Nikoli. Oboje dziewczyny bacznie nam się przyglądały. No ładnie pomyślałam. W moich uszach do dziś rozbrzmiewają słowa Nikoli ,,Pilnuj znajomych. To takie małe ostrzeżenie!”. Nie mogłam narażać Maćka. Przecież on stoi u progu wielkiej kariery, ma tylu fanów, tyle marzeń.
- Karolina czy ty mnie słuchasz? – Maciek kilkakrotnie pomachał dłonią przed moimi oczami, gdy byliśmy już pod moim domem.
- Maciek przepraszam, ale musisz mnie zrozumieć – zaczęłam.
- Spokojnie, tylko, jeśli coś się stało to mi powiedz – usta bruneta ułożyły się w ciepły uśmiech zachęcający do rozmowy.
- Posłuchaj, musisz zrozumieć moją decyzję dla naszego dobra, dla dobra mojego i twojego – po raz kolejny spróbowałam przybliżyć chłopakowi moją decyzję. – Najlepiej będzie, jeśli przestaniemy się widywać. Po prostu udawajmy, że nigdy się nie poznaliśmy – z trudem wymawiałam kolejne słowa – przepraszam, ale muszę już iść – rzuciłam i pobiegłam w stronę domu zostawiając za sobą nie mało zaskoczonego skoczka.
_____________________________________________________________________________________________________________________

Jest i siedemnastka. Od razu po treningach !
Braaawoo !! :D





12 komentarzy:

  1. Jak mogła go tak zostawić...o nie:( Zamiast wytłumaczyć, opowiedzieć o swoich obawach, no nie, mam nadzieję, że to się jakoś ułoży:)
    Zapraszam na:
    http://koty-chodza-wlasnymi-sciezkami.blogspot.com/
    http://orlykruczka.blog.pl/
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Że, co ja proszę?!?!
    Dziewczyny puknij ty się w łeb! (mówię do bohaterki, żeby nie było, że bezpośrednio do ciebie :D)
    Maciejka ani mi się waż rezygnować i słuchać niczym nie uzasadnionym argumentom Karoliny! A sam rozdział świetny, szczególnie początek bardzo mi się spodobał! :)
    Pozdrawiam i weny oraz dziękuję za obecność u mnie u Aliji! :)

    http://ona-to-on.blogspot.com/
    http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też uważam, że Karolina zwariowała. Bać się takiego kogoś jak Monika? Poza tym Maciek to facet, a nie jakaś sierota na którą trzeba dmuchać. To co ona ma? Ożenić się z taką Nikolą bo inaczej mu zrobi krzywdę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Słaba ta Karolcia trochę. No bo żeby takiej Nikoli dać się zastraszyć? Cóż. Czekam na rozwój wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już chcę wiedzieć co będzie dalej...
    PS zapraszam do mnie ;) Jest już kolejny rozdział ;) --> http://lovebyskijumpers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo rany i co na to Maciek ?! Może Karolina powinna powiedzieć mu o wszystkim ale nie zrywać z kim kontaktu w końcu ważne jest to co jest między nimi ich relacje a nie zdanie obcych. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam i życzę duuużo weny :)
    PS. Dziś Maciuś ładnie spisał się w kwali jestem dumna : ))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem! Gotowa i zwarta czekam na 18, bo jak mogłaś zostawić tak Macieja na pastwę losu? :(
    Zapraszam do siebie - tam mała niespodzianka i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem w szoku. Co do tego, że Monika i Nikola są kuzynkami - "swój do swego ciągnie". Po za tym bardzo podziwiam Gośkę, choć jakby ktoś obrażał moją przyjaciółkę to też bym tak zrobiła. Jak Karolina tak mogła zostawić Maćka samego, zwłaszcza, że niedaleko była Monika z Nikolą. Wytłumaczeniem nie może być to, że Nikola zrobiłaby komuś krzywdę. To są głupie, zarozumiałe i zakompleksione dziewczyny. Jestem ciekawa czy Maciek posłucha Karoliny, czy jednak nie. Mam nadzieję, że jednak ta druga opcja.
    Zapraszam do siebie na nowość ---> http://love-skijumpers.blogspot.com/

    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Fenomenalnie! Boże czmu ja tutaj tak późno trafiłam !?!
    Piszesz cudownie! Brak słów :)
    Boże jaka tą bohaterka jest głupia takie coś ?? Karolina zwariowała! Czekam na dalszy przebieg zdarzeń a blog dodaje do obserwowanych :)
    pozdrwiam


    ps. Jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie
    let---it---go.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie.... ja rozumiem, że Karolcia boi się o Maćka, ale nie można było tego jakoś wytłumaczyć? Te sekrety, niedomówienia, niedopowiedzenia... kurczę, no. Szkoda przyjaźni. Nie powiedziałabym, że zwariowała czy też oszalała, bo w końcu jakiś powód ucieczki ma, ale... no pewnie wiesz o co mi chodzi :)
    Gośka zachowała się jak prawdziwa przyjaciółka.
    Nikola i Monika pięknie się skumały, jak widać paskudny charakterek w rodzinie zostaje.
    Mam jeszcze nadzieję, że Maciek tak łatwo nie odpuści.
    Pozdrawiam ;**

    p.s. I jeżeli cię zainteresuje - prowadzę blogi po "Lucy" i jest nowy o Kłusku
    http://www.w-ogniu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji <3 pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy nowy ??? :))

    OdpowiedzUsuń