wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 18

Leżałam. Nade mną unosił się nieprzyjemny zapach spalenizny, który powodował, że przy każdym głębszym wdechu dostawałam odruchy wymiotne.
Piiiiiif !!!
Usłyszałam przeszywający strzał, który wydobył się z pistoletu. Delikatnie podniosłam głowę, by zobaczyć, co się dzieje wokół mnie. To, co w tym momencie ujrzałam spowodowało, że moje serce prawie się zatrzymało. Wszędzie byli ludzie: młodzi, trochę starsi. Tylko, że oni nie wyglądali jak ty czy ja. Mieli czarne, postrzępione szaty, powypalane włosy, pocięte ciała. Błagali o pomoc.
Piiiiiif !!! 
Po raz kolejny rozległ się ten mrożący krew w żyłach dźwięk. W tym samym momencie poczułam ostre ukucie na przegubie prawej ręki. Z grymasem bólu uniosłam swoją dłoń. Po moich palcach skapywały strumienie czerwonej krwi, tworząc różnorodne wzory. 
Piiiiiif !!! 
Dźwięk strzału słyszałam, co raz częściej. Ciało młodej dziewczyny siedzącej z mojej prawej strony właśnie zostało przeszyte przez małą kulę, którą ktoś wydobył z pistoletu przez lekkie naciśnięcie spustu.
Smród, krew, łzy, strach, panika, piski – to wszystko nieustannie mieszało się ze sobą. W mojej głowie mimo bólu, który ciągle się powiększał odbijało się jedno zdanie.
To już koniec ! 


Z przerażeniem wymalowanym na twarzy szeroko otworzyłam oczy. Udało mi się to dopiero wtedy, gdy poczułam pod moim ciałem coś twardego. Z paniką skierowałam wzrok na moją rękę. Ku mojemu zdziwieniu nie było na niej nawet kropli krwi. Lewą dłonią zaczęłam macać przedmioty leżące obok mnie. Dywan, poduszka, bluza. Tworzyłam w swojej podświadomości kolejne obrazy. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że znajduję się w swoim własnym pokoju. A więc to tylko sen ! Odetchnęłam ze spokojem. Przymknęłam powieki i starałam się spokojnie oddychać. Cisze, która panowała w pokoju przerywał miarowy stukot mojego serca. Tempo jego bicia narastało z każdą sekundą, po kilku chwilach miałam wrażenie, że chce wyskoczyć z mojej klatki piersiowej, a ja nie mogę nic na to poradzić. Karola, to tylko sen ! Próbowałam sobie uświadomić prawdziwą przyczynę mojego aktualnego stanu. Jednak organizm nie chciał słuchać rozumu. Miał swoje własne życie jakby to, co wydarzyło się przed kilkunastoma minutami nie było tylko tworem mojej podświadomości. To ma jakiś związek z Nikolą i Wojtkiem. W głowie tworzyłam coraz to gorsze scenariusze. Nie przyjmowałam wiadomości, że to tylko ślepy obraz, nic nieznaczący sen! Przed oczami ciągle miałam tych wszystkich przerażonych, zapłakanych ludzi, a w uszach słyszałam ich krzyki. Dlaczego mnie to spotyka ? Co ja takiego zrobiłam ? W mojej głowie odbijały się coraz to nowe pytania, na które nie było odpowiedzi, bynajmniej ja jej nie znałam. Czy ONI naprawdę mogą mi coś zrobić?  W tym momencie bałam się nie na żarty. Mój koszmar uświadomił mi, że wroga mi dwójka jest zdolna do wszystkiego. Tak cholernie się bałam. Złapałam pluszowego misia, która zwisał głową w dół na moim łóżku i mocno go do siebie przytuliłam. Do moich powiek zaczęły napływać łzy, które spływając z oczu pozostawiały na policzkach duże smugi.
Usłyszałam jakieś odgłosy dochodzące z salonu, było to coś na wzór tupania. Dźwięk stawianych kroków zbliżał się do schodów, słyszałam je coraz głośniej i wyraźniej.  Ktoś zbliżał się do moich drzwi.
Puk! Puk!
- Można ? – zza drzwi usłyszałam ciepły głos Patrycji.
- Wchodź – rzuciłam sięgając po chusteczkę i próbując wytrzeć swoje zapłakane policzki.
Do mojego lokum wparowała wysoka kobieta. Miała na sobie granatową spódniczkę, bluzkę, szpilki i marynarkę. Typowa kobieta. Wzór do naśladowania. Ideał mojej mamusi.
- Co tam u Ciebie ? – zapytała z entuzjazmem moja siostra, rozsiadając się na łóżku.
- Nic. Jakoś leci – odpowiedziałam starając się, aby mimo wszystko mój głos nie drżał.
- Ej, co jest grane ? – spytała spoglądając na mnie.
- Nic, po prostu miałam zły sen. Tyle. – powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam.
- Nie chcesz to nie mów, ale jak zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie szukać – Patrycja popatrzyła na mnie życzliwie. Spróbowałam wykonać coś w rodzaju uśmiechu, jednak moje starania spełzły na niczym. Wyraz twarzy, który przybrałam przypominał bardziej grymas.
- Przepraszam, że tak krótko, ale praca wzywa – moja siostra podała powód swojej krótkiej wizyty i pożegnała się ze mną całusem w policzek.
Popatrzyłam na drzwi, za którymi powoli znikała postać młodej kobiety.  Podkurczyłam nogi i zaczęłam się kołysać w rytmie mojego oddechu.
Płakałam. 
Znowu płakałam. 
Sama nie wiem ile to trwało. Może kilka sekund. Może minutę. A może nawet kilka godzin. Przestałam dopiero wtedy, gdy moje ciało poczuło chęć solidnego przewietrzenia. Długo nad tym nie myśląc postanowiłam wyjść z domu. Kątem oka zauważyłam leżący na parapecie telefon. Nie miałam siły go ruszać. Wczoraj, kiedy to Maciej za wszelką cenę próbował się ze mną skontaktować musiałam go wyłączyć. Czy do niego nie docierają moje słowa ? Chyba wyraziłam się jasno!  Zero spotkań. Zero jakichkolwiek kontaktów. Tak będzie lepiej nie tylko dla mnie, ale i dla niego.
Nie zwracając uwagi na mój dzisiejszy strój postanowiłam wyjść na spacer. Krótkie szorty, luźna koszulka i potargane włosy upięte w luźnego koka. Nie miałam teraz ani siły ani ochoty by myśleć o moim wyglądzie. Chwyciła tylko bluzę, którą zarzuciłam na ramiona. Założywszy na nogi krótkie trampki pospiesznie otworzyłam drzwi. Moje zapłakane oczy pod wpływem słońca zapiekły. Była to dość typowa reakcja. Po chwili wszystko już powróciło do normalności.
Szłam przed siebie. Przemierzałam kolejne zakopiańskie ulice, nie mając wyznaczonego szczególnego celu. Nie zwracałam uwagi na otaczających mnie ludzi: wesoło bawiące się dzieci, zakochane pary, radosne małżeństwa.  Chciałam uciec od codzienności. Uciec od wszystkich otaczających mnie myśli.
Właśnie wkraczałam do dość duże parku, gdy słonce chyliło się już ku zachodowi. Jednak nie robiło to na mnie dużego wrażenie. W końcu znałam tę drogę jak własną kieszeń, chodziłam tędy prawie codziennie, było to dość uczęszczane miejsce.  Jednak dzisiaj było zupełnie inaczej. Na niebie pojawiły się pierwsze oznaki zbliżającego się wieczoru. Stare, grube drzewa sprawiały, że na sam ich widok serce człowieka zaczynało bić mocniej. Starałam się odsunąć od siebie te wszystkie nieprzyjemne myśli. Idąc coraz dalej zauważyłam, że nie ma tutaj nikogo. Ławki poustawiane po dwóch stronach alejki stały puste. Muszę przyznać, że już po raz kolejny tego dnia przez moje ciało przepłynęła fala gorąca. Przed oczami miałam cienie rzucane przez drzewa, które tworzyły dziwne kształty, a gdzieś w tle słychać było pohukiwania sów. W tej ciszy, która ogarniała cały park dokładnie słyszałam mój oddech przerywany stukotem serca. Gdzieś za mną usłyszałam szum ugniatających się liści. Nie miałam wątpliwości. Ktoś tam był. Przyspieszyłam kroku. Nieznajoma postać odpowiedziała mi tym samym. Z każdą chwilą czułam, że ktoś się do mnie zbliża, jednak nie byłam na tyle odważna by się odwrócić. Nie wiedziałam, co robić. Postać zbliżała się coraz bardziej. Długo nie myśląc zaczęłam biec ile sił w nogach. Jednak osoba podążająca za mną okazała się dużo szybsza.
- Dokąd to? – usłyszałam gruby męski głos, który wydawał mi się znajomy. Mężczyzna złapał mnie za kostki i przyciągnął do siebie.
- Puszczaj! – wykrzyknęłam.
Mężczyzna w reakcji na moje słowa złapał mnie jeszcze mocniej i całą siłą popchnął na rosnące w pobliżu jedno z drzew.
- I co teraz ? – zapytał drwiącym głosem. Mówiłem, że mnie jeszcze popamiętasz. Chłopak bez chwili zawahania uderzył mnie w policzek.
Z bólu, jaki przeszłym moją twarz lekko zajęczałam. ,, Jeszcze zobaczymy” Po woli zaczęłam kojarzyć fakty, które wskazywało na jedno. Nieznajomy, który właśnie przede mną stoi to Wojtek! Serce podeszło mi do gardła. Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić. Jednak na nic się to zdało.
- Spokojnie, chcę się tylko zabawić – na twarzy Wojtka, którą częściowo odsłonił kaptur dostrzegłam drwiący uśmieszek.
Z całych sił próbowałam się wyrwać. Jednak chłopak było ode mnie o wiele silniejszy. Wojtek zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość i powoli zaczął rozsuwać moją bluzę.
- Zostaw ! – wykrzyknęłam spanikowana próbując, uwolnić się z mocnego uścisku.
- Chyba nie myślisz, że Cie tak łatwo zostawię? O nie! Musimy troszkę zaszaleć ! – brunet gwałtownym ruchem ściągnął z mojego ciała bluzę i odrzucił ją za siebie.
Resztkami sił próbowałam jeszcze go szarpać, bić i krzyczeć. Jednakże na nie wiele się to zdało. Poddałam się. Dobrze wiedziałam, że nie jestem w stanie z nim wygrać. Wojtek postanowił posunąć się o krok dalej. Brutalnym ruchem zerwał ze mnie bluzkę. Stałam przed nim pozbawiona górnej części mojego ubioru. Moje ciało drżało. Resztkami sił próbowałam jeszcze płakać, chociaż wiedziałam, że na to, co za chwilę miało się wydarzyć nie miałam wpływu. Kątem oka dostrzegłam w oddali poruszającą się sylwetkę. Promyk nadziei zabłysnął w moim sercu. Chciałam krzyczeć, aby zwrócić uwagę biegnącego, jednak Wojtek utrudnił mi to, traktując mnie mocnym uderzeniem w policzek. Zasyczałam z bólu. Momentalnie przed moimi oczami pojawiła się ciemność. Nie byłam w stanie nawet podnieść ręki, aby złapać się za piekący policzek.
- Co się tutaj dzieje ?! – usłyszałam stłumiony męski krzyk. Sama nie byłam pewna czy jest tutaj ktoś jeszcze czy tylko moja głowa powoduje, że słyszę złudne okrzyki.
Do moich uszu dochodziły kolejne wyzwiska. W pól przytomna poczułam, że Wojtek mnie puszcza, a sam pada na ziemię pod wpływem solidnego ciosu. Moje ciało bezwładnie zsunęło się po pniu. Poczułam, że ktoś mocno łapie mnie w ramiona.
- Nic ci nie jest ? – zapytał z przejęciem chłopak zakładając na moje ramiona swoją bluzę.
- Maciek?– wyszeptałam spoglądając na twarz bruneta i niczym małe dziecko rozpłakałam się wtulając się w ramiona chłopaka.
- Ciiii -  szeptał Maciek głaszcząc mnie po głowie – Nic się nie stało.
Znów płakałam. Długo płakałam. Jednak tym razem było inaczej. Nie byłam sama. Cały czas siedziałam wtulona w Maćka, a on szeptał mi do ucha pocieszające słowa.
- Jak sobie pomyślę, że ten dupek mógł coś zrobić mojej najlepszej przyjaciółce – powiedział.
Momentalnie popatrzyłam na chłopak i znów zaniosłam się głośnym szlochem. I nie chodziło tutaj o to, co mogło się wydarzyć, gdyby Maciek nie zjawił się w odpowiedniej porze. Chodziło o ostatnie słowo, które odbijało się we mnie niczym mała piłeczka ping - pongowa. Nie mogłam nad tym zapanować. To było zbyt silne.
przyjaciółce
Przyjaciółce
Przyjaciółka
A więc jestem dla niego tylko przyjaciółką. Poczułam jakby ktoś przeszywał moje serce sztyletem. Właśnie uświadomiłam sobie, że chłopak, który jest teraz przy mnie nie jest mi tak do końca obojętny.

20 komentarzy:

  1. Wybawiciel Maciek!
    Ach jak wczoraj słodko wyszedł u Wojewódzkiego ^^ *o*
    Co do rozdziału chwile grozy czasem i u mnie dały o sobie znać gęsią skórką. Może za bardzo się wczuwam :D ale u Ciebie inaczej nie idzie.
    Piszesz tak świetnie skupiając się na emocjach. Czasem mam wrażenie, że jestem jakimś obserwatorem tychże zdarzeń.
    Cieszę się, że w końcu go dodałaś. Ach brakuje tych twoich wpisów :D
    Pozdrawiam, życzę duuużo weny i żeby Maciek w końcu wyznał jej, że jest dla niego kimś więcej niż PRZYJACIÓŁKĄ. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz ile otuchy dodał mi Twój komentarz ! :)) Myślałam, że już nikt tutaj nie zagląda, zresztą wcale nie dziwiłabym się gdyby tak było ! Ostatnimi czasy rozdziały dodawałam baaaardzo rzadko, ale mimo to jesteś. Dziękuję ! :)

      Ona jest tylko przyjaciółką. I niech może tak zostanie.

      Pozdrawiam ! :*

      Usuń
  2. Super rozdział taki trochę smutny i straszny ale mi się podobał :) czekam na następny i mam nadzieję że Maciek się zrehabilituje i wyzna że tak naprawdę czuje coś więcej. :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale my nie wiemy czy Maciej czuje coś więcej, więc może żadnego wyznania nie będzie ! :D

      Usuń
  3. jeejku długo czekałam, ale się opłacało ;)) baardzo fajny rozdział ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam zaległości tutaj u Ciebie, ale przybyłam i jestem zachwycona powyższym rozdziałem, wiesz? Kurczę, momentami przechodziły mnie ciarki po plecach! Zwłaszcza na początku... a to tylko sen ;d
    A później ta akcja z Wojtkiem! No nienawidzę go po prostu, ale była wiadome, że jeszcze się pojawi, no, ale, no. Dobrze, że był tam Maciek, bo bez niego nie wiadomo jakby się to skończyło! "Przyjaciółka" - no tak, jedno słowo, ale jakże znaczące dla Karoliny.
    No zobaczymy jak dalej potoczą się ich losy. I czy ta przyjaźń nie zmieni się wkrótce na coś innego? :)

    [another-story-about-ski-jumping.blogspot.com - zapraszam do mnie oraz na nowe opowiadanie : przypadkowa--milosc.blogspot.com] :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mały bohater nam wyszedł z tego Maciusia :D No, ale trzeba przyznać, ze po czymś takim ten tytuł w zupełności mu się należy :D
      Do Ciebie wpadnę, obiecuję :)

      Usuń
  5. No wiesz co charlotte, ja czekałam i blogger mnie nie zawiódł! :D
    Warto było czekać, ponieważ pomijając drobne literówki ten rozdział wyszedł fantastycznie :*
    Mam taki wstręt do opowiadań z Maciejką, że bałam, że będę tutaj gryźć. Nic podobnego, ty sprawiłaś w tym rozdziale, że polubiłam Kota tak normalną sympatią, że wszak ma on uczucia, nie jest dupkiem co więcej pokazał, że na Karolinie mu zależy!
    Nie każ mi czekać więcej na kolejny rozdział bo to, że przerwy długie dobrze na ciebie działają :D nie znaczą, że jak wrzucałaś częściej rozdziały też były one świetnie napisane! :)

    Pozdrawiam cieplutko i weny
    oraz w wolnej chwili zapraszam tutaj:
    - http://ona-to-on.blogspot.com/
    - http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że tak długie przerwy w niczym nie pomagają, jest wręcz przeciwnie...
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  6. Zachwycam się każdym słowem, które napisałaś. Poważnie. Niezwykłe.
    Sam początek bardzo mocno trzyma w napięciu. Spodziewałam się, że to będzie jedynie sen, ale serce i tak mi waliło. Normalnie niemożliwa jesteś, ale oczywiście pozytywnie ;)
    Wojtek pojawił się, ale Maciek to waleczny rycerz, wiadomo. ;) Karolcia zdała sobie sprawę ze swoich uczuć, a to zawsze dobry znak. Krok do przodu.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że to u góry wywołało u ciebie jakiekolwiek emocję. Jest mi naprawdę baaardzo miło :)

      Usuń
  7. Czyżby ten sen był jakiś proroczy?
    Wydaje mi się, że Wojtek wcale nie przestraszył się Maćka i to nie był jego ostatni atak na naszą bohaterkę :/ Wiadomo, że Maciek nie będzie mógł jej wiecznie chronić i raczej drugi raz los nie będzie na tyle łaskawy by postawić go we właściwym miejscu o właściwym czasie.
    Kurczę, aż drżę na myśl co Ty tam mogłaś uknuć :o
    Wybacz spóźnienie, niby wolne od szkoły, ale tak naprawdę to dopiero dziś mam luźny dzień kiedy mogę usiąść i się poobijać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zwracam uwagi na Twoje spóźnieniem, bardzo cieszę się, że w ogóle jesteś :) Ja tak naprawdę również dopiero dzisiaj mam luźniejszy dzień.
      A co będzie dalej to same się przekonacie... :D

      Usuń
  8. Rozdział pełen grozy, ja bym tu na zawał przez ciebie padła. Najpierw ten sen, a potem ... ahhh, aż mi się nie chce o tym mówić, a właściwie pisać. Wojtek jest jakiś nienormalny. Dobrze, że Maciek się zjawił, bo co by było to aż strach myśleć. Ale coś czuję, że on wróci. On albo Nikola.
    W każdym razie czekam na następny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje ulubione opowiadanie ever !!!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nooowy ? ;))

    OdpowiedzUsuń