Tego dnia nasze humory były skrajne. Cieszyliśmy się
zawodami w Planicy i imprezą pożegnalną, jednak z drugiej strony każdy czuł
wewnętrzny smutek, bowiem przed nami został tylko jeden konkurs, ostatnie
zawody Pucharu Świata.
- Kala orientuj – krzyknął Maciek i wymierzył w moją stronę śnieżką. Płatki śniegu rozprysnęły na mojej kurtce.
- Osz ty! – wykrzyknęłam. Zauważyłam, że obok drewnianego domku stoi niebieska łopata do odśnieżania śniegu. Bez chwili namysłu chwyciłam ten przedmiot i nabrawszy śniegu skierowałam się w kierunku Maćka. Chłopak stał do mnie tyłem, dlatego nie zauważył intencji, z jaką do niego przybywam. Podniosłam łopatę na wysokość głowy chłopaka i całą zawartość śniegu wysypałam na jego głowę i plecy. Nie czekając na reakcję skoczka zaczęłam uciekać, wiedziałam, że tak łatwo mi nie daruje i również będzie chciał mnie obsypać białym puchem. Niczym małe dzieci biegaliśmy na terenie skoczni głośno przy tym chichocząc. Zauważyłam, że nie opodal stoi Kamil. Postanowiłam zrobić z niego tarczę obronną.
- Kaaaaamil! Raaaaatuj! – krzyknęłam chowając się za plecami skoczka. Nie zauważyłam jednego, że właśnie w tym momencie Stoch udzielał wywiadu, a obok niego stał dziennikarz z kamerą w ręku.
Z głupią miną stanęłam jak wryta i przyglądałam się mężczyzną.
- Mam Cię! – Usłyszałam głos Maćka, który szybko biegł w moim kierunku. Chłopak nie zdążył wyhamować i całym swoim ciężarem uderzył w moje ciało. Przez co oboje leżeliśmy w pobliskiej zaspie. Popatrzyłam w lewo. Kamil wraz z dziennikarzem spoglądali w naszą stronę parskając przy tym śmiechem. Nawet kamera była skierowana na nas.
- Macie to wyciąć – krzyknęłam wskazując palcem na reportera. Zdezorientowany Maciek podążał za moim wzrokiem otrzepując czapkę z białego puchu. Postanowiłam utrudnić mu to zadanie i posypałam go nową dostawą śniegu.
- Ej no, co z wami, żeby tak publicznie – zachichotał Żyła, który ni stad, ni z owąd pojawił się obok nas. Oboje z brunetem popatrzyliśmy na siebie robiąc głupie miny i wybuchając głośnym śmiechem.
- Nagrajcie film debile na śniegu. Oglądalność będzie duża – zaproponował Piter.
- Pomyślimy – odparłam nadal zanosząc się śmiechem.
- A hoooj – zza zaspy wyłoniły się dziewczyny w kolorowych czapach nazwane dobrymi duszyczkami kadry, czyli żony i narzeczone chłopców, w zasadzie mężczyzn.
- Jak leci? – krzyknęła Ewa Stoch –Widzę, że wam się nie nudzi – dodała spoglądając w naszą stronę.
- Ewa nasze plakaty robią furorę – zwróciłam się do blondynki.
- Zauważyłam, nawet w telewizji je pokazali – zachichotała.
Plakaty były rewelacyjne, kolejny jak najbardziej udany pomysł Ewci. Zabrała chłopców na sesję, której efektem były bardzo dobre fotografie. Nad każdym zdjęciem widniał napis wanted, co oznacza poszukiwany. Całość współgrała fantastycznie.
- Kala, chodź z nami – zawołała Cysia, żona Stefana Huli. Podążyłam za dziewczynami.
- O Titus udziela wywiadu, chodźcie – krzyknęłam. Po chwili wszystkie skakałyśmy przed kamerą wykonując cieszynkę i krzycząc ,,a hoooj”. Nawet Krzysiu dołączył się do naszych wygłupów.
Zabawa w Planicy była przednia. Są to jedne z najbarwniejszych konkursów w całym kalendarzu pucharu świata. Jedynym minusem jest chyba to, że nieubłagalne zbliża się dziesięciomiesięczna przerwa od zimowych zawodów.
Poczekawszy na Miętusa, który skończył udzielać wywiadu skierowaliśmy się w stronę Dawida, który stał przy wcześniej przygotowanym przez nas stole z polskimi potrawami. Mustaf tłumaczył dziennikarzowi telewizji polskiej, co znajduje się na naszym stoisku.
- Jest polskie piwo, polskie wino, polska wódka, oscypecki, wszystko jest! - zachwalał Mustaf.
- Jak rozumiem sami przygotowaliście wszystkie potrawy – zapytał pan Szczęsny.
- Oczywiście – jak na żądanie odpowiedzieliśmy chórem.
Tłum ludzi zebrał się przy akordeoniście, który rewelacyjnie radził sobie Grając piosenki z różnych zakątków świata. Przyszedł czas na coś z Polski. Dźwięki wydobywające się z instrumentu przemiłego pana zaczęły układać się w melodie góralskich piosenek. Wszyscy zerwaliśmy się do tańca tworząc kolejny argument potwierdzający tezę, że Polacy potrafią bawić się najlepiej
- Kala orientuj – krzyknął Maciek i wymierzył w moją stronę śnieżką. Płatki śniegu rozprysnęły na mojej kurtce.
- Osz ty! – wykrzyknęłam. Zauważyłam, że obok drewnianego domku stoi niebieska łopata do odśnieżania śniegu. Bez chwili namysłu chwyciłam ten przedmiot i nabrawszy śniegu skierowałam się w kierunku Maćka. Chłopak stał do mnie tyłem, dlatego nie zauważył intencji, z jaką do niego przybywam. Podniosłam łopatę na wysokość głowy chłopaka i całą zawartość śniegu wysypałam na jego głowę i plecy. Nie czekając na reakcję skoczka zaczęłam uciekać, wiedziałam, że tak łatwo mi nie daruje i również będzie chciał mnie obsypać białym puchem. Niczym małe dzieci biegaliśmy na terenie skoczni głośno przy tym chichocząc. Zauważyłam, że nie opodal stoi Kamil. Postanowiłam zrobić z niego tarczę obronną.
- Kaaaaamil! Raaaaatuj! – krzyknęłam chowając się za plecami skoczka. Nie zauważyłam jednego, że właśnie w tym momencie Stoch udzielał wywiadu, a obok niego stał dziennikarz z kamerą w ręku.
Z głupią miną stanęłam jak wryta i przyglądałam się mężczyzną.
- Mam Cię! – Usłyszałam głos Maćka, który szybko biegł w moim kierunku. Chłopak nie zdążył wyhamować i całym swoim ciężarem uderzył w moje ciało. Przez co oboje leżeliśmy w pobliskiej zaspie. Popatrzyłam w lewo. Kamil wraz z dziennikarzem spoglądali w naszą stronę parskając przy tym śmiechem. Nawet kamera była skierowana na nas.
- Macie to wyciąć – krzyknęłam wskazując palcem na reportera. Zdezorientowany Maciek podążał za moim wzrokiem otrzepując czapkę z białego puchu. Postanowiłam utrudnić mu to zadanie i posypałam go nową dostawą śniegu.
- Ej no, co z wami, żeby tak publicznie – zachichotał Żyła, który ni stad, ni z owąd pojawił się obok nas. Oboje z brunetem popatrzyliśmy na siebie robiąc głupie miny i wybuchając głośnym śmiechem.
- Nagrajcie film debile na śniegu. Oglądalność będzie duża – zaproponował Piter.
- Pomyślimy – odparłam nadal zanosząc się śmiechem.
- A hoooj – zza zaspy wyłoniły się dziewczyny w kolorowych czapach nazwane dobrymi duszyczkami kadry, czyli żony i narzeczone chłopców, w zasadzie mężczyzn.
- Jak leci? – krzyknęła Ewa Stoch –Widzę, że wam się nie nudzi – dodała spoglądając w naszą stronę.
- Ewa nasze plakaty robią furorę – zwróciłam się do blondynki.
- Zauważyłam, nawet w telewizji je pokazali – zachichotała.
Plakaty były rewelacyjne, kolejny jak najbardziej udany pomysł Ewci. Zabrała chłopców na sesję, której efektem były bardzo dobre fotografie. Nad każdym zdjęciem widniał napis wanted, co oznacza poszukiwany. Całość współgrała fantastycznie.
- Kala, chodź z nami – zawołała Cysia, żona Stefana Huli. Podążyłam za dziewczynami.
- O Titus udziela wywiadu, chodźcie – krzyknęłam. Po chwili wszystkie skakałyśmy przed kamerą wykonując cieszynkę i krzycząc ,,a hoooj”. Nawet Krzysiu dołączył się do naszych wygłupów.
Zabawa w Planicy była przednia. Są to jedne z najbarwniejszych konkursów w całym kalendarzu pucharu świata. Jedynym minusem jest chyba to, że nieubłagalne zbliża się dziesięciomiesięczna przerwa od zimowych zawodów.
Poczekawszy na Miętusa, który skończył udzielać wywiadu skierowaliśmy się w stronę Dawida, który stał przy wcześniej przygotowanym przez nas stole z polskimi potrawami. Mustaf tłumaczył dziennikarzowi telewizji polskiej, co znajduje się na naszym stoisku.
- Jest polskie piwo, polskie wino, polska wódka, oscypecki, wszystko jest! - zachwalał Mustaf.
- Jak rozumiem sami przygotowaliście wszystkie potrawy – zapytał pan Szczęsny.
- Oczywiście – jak na żądanie odpowiedzieliśmy chórem.
Tłum ludzi zebrał się przy akordeoniście, który rewelacyjnie radził sobie Grając piosenki z różnych zakątków świata. Przyszedł czas na coś z Polski. Dźwięki wydobywające się z instrumentu przemiłego pana zaczęły układać się w melodie góralskich piosenek. Wszyscy zerwaliśmy się do tańca tworząc kolejny argument potwierdzający tezę, że Polacy potrafią bawić się najlepiej
~*~
Popołudniu wszyscy udaliśmy się do hotelu. Zmęczeni, ale w
pozytywnym tego słowa znaczeniu. W komplecie przesiadywaliśmy w pokoju Kamila i
Ewy.
- Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o jutrzejszej imprezie – zakomunikował
Grzesiu Sobczyk.
- No jasne, że pamiętamy – wszelkie wątpliwości trenera rozwiał Piotrek.
Rozmawiając z dziewczynami o naszych jutrzejszych kreacjach usłyszałam szepczące głosy Dawida i Stefka.
- No mów stary – ten drugi poganiał kolegę.
Dawid przysunął się w moją stronę spoglądając raz na mnie raz na Stefka.
– Karolina czy nie zgodziłabyś się byśmy jutro na imprezę poszli razem? – zapytał.
Niepewnie spojrzałam na Mustafa. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Mój wzrok powędrował w stronę siedzącego naprzeciw Maćka, który spoglądał na Dawida z mordem w oczach.
- Niestety Dawid, ale Karolina ma już partnera – zakomunikował Maciej.
Spojrzałam na Kota gromiącym wzrokiem tym samym dając mu do zrozumienia, że czekam na niego na zewnątrz. Opuściłam pokój. W moje ślady poszedł brunet, który zrozumiał moje znaki.
- Co to miało znaczyć? – Wykrzyczałam zaraz po wyjściu na zewnątrz.
- Co? – zapytał.
- Dlaczego tak odpowiedziałeś Dawidowi? Jaki w tym twój interes? – nie przestawałam okazywać pretensji do skoczka.
Chłopak opuścił wzrok.
- Karolina przepraszam, ale ja chciałem Cię o to samo zapytać wcześniej, tylko jakoś nie potrafiłem, a tutaj Dawid wyskakuje z tą propozycją – Maciek wykrzyczał z siebie słowa oddychając na końcu z ulgą, jakby właśnie pozbył się z siebie czegoś niechcianego, czegoś, co ciążyło mu wewnątrz nie pozwalając o sobie zapomnieć.
Słowa skoczka mnie zaskoczyły. Kompletnie nie wiedziałam, co mam w tej sytuacji zrobić? Jak postąpić? Odmówienie Dawidowi byłoby nie na miejscu, ale z drugiej strony… W głowie miałam mętlik.
- Maciek okej, pójdę tam z tobą, ale ty idziesz i tłumaczysz się za mnie Dawidowi – zdecydowałam. Dlaczego postąpiłam tak, a nie inaczej? Sama nie wiem.
- Dziękuję – Kot posłał w moją stronę ogromny uśmiech z serii tych, przez które uginają się kolana.
- No jasne, że pamiętamy – wszelkie wątpliwości trenera rozwiał Piotrek.
Rozmawiając z dziewczynami o naszych jutrzejszych kreacjach usłyszałam szepczące głosy Dawida i Stefka.
- No mów stary – ten drugi poganiał kolegę.
Dawid przysunął się w moją stronę spoglądając raz na mnie raz na Stefka.
– Karolina czy nie zgodziłabyś się byśmy jutro na imprezę poszli razem? – zapytał.
Niepewnie spojrzałam na Mustafa. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Mój wzrok powędrował w stronę siedzącego naprzeciw Maćka, który spoglądał na Dawida z mordem w oczach.
- Niestety Dawid, ale Karolina ma już partnera – zakomunikował Maciej.
Spojrzałam na Kota gromiącym wzrokiem tym samym dając mu do zrozumienia, że czekam na niego na zewnątrz. Opuściłam pokój. W moje ślady poszedł brunet, który zrozumiał moje znaki.
- Co to miało znaczyć? – Wykrzyczałam zaraz po wyjściu na zewnątrz.
- Co? – zapytał.
- Dlaczego tak odpowiedziałeś Dawidowi? Jaki w tym twój interes? – nie przestawałam okazywać pretensji do skoczka.
Chłopak opuścił wzrok.
- Karolina przepraszam, ale ja chciałem Cię o to samo zapytać wcześniej, tylko jakoś nie potrafiłem, a tutaj Dawid wyskakuje z tą propozycją – Maciek wykrzyczał z siebie słowa oddychając na końcu z ulgą, jakby właśnie pozbył się z siebie czegoś niechcianego, czegoś, co ciążyło mu wewnątrz nie pozwalając o sobie zapomnieć.
Słowa skoczka mnie zaskoczyły. Kompletnie nie wiedziałam, co mam w tej sytuacji zrobić? Jak postąpić? Odmówienie Dawidowi byłoby nie na miejscu, ale z drugiej strony… W głowie miałam mętlik.
- Maciek okej, pójdę tam z tobą, ale ty idziesz i tłumaczysz się za mnie Dawidowi – zdecydowałam. Dlaczego postąpiłam tak, a nie inaczej? Sama nie wiem.
- Dziękuję – Kot posłał w moją stronę ogromny uśmiech z serii tych, przez które uginają się kolana.
~*~
Dzisiejszy konkurs nie był udany dla naszych skoczków, ale
jego wyniki zeszły na drugi plan. Najważniejsza dziś była ogólna klasyfikacja
Pucharu Świata. Nadszedł wyczekiwany moment wręczenia kryształowej kuli. Gregor
Schlierenzauer dumnie podążał w stronę najwyższego stopnia podium. Pomimo mojej
niechęci do niego muszę przyznać, że odbiera to trofeum zasłużenie. Biorąc pod
uwagę cały sezon był jednym słowem najlepszy. Jednak po lewej stronie Austriaka
na najniższym stopniu podium stał równie dumny Kamil Stoch, Mistrz Świata Kamil
Stoch.
- Polak na podium Pucharu Świata, cóż za piękny obrazek – dzisiejszy dzień w jednym zdaniu skwitował Łukasz Kruczek.
- Jest dobrze i będzie jeszcze lepiej – odparłam pewna siebie spoglądając na wujka, który był równie dumny jak wcześniej wymieniona dwójka, a może i nawet bardziej.
Po odejściu Adama Małysza wielu z nas twierdziło, ze skoki w naszym kraju przestaną istnieć. Ciekawa jestem, co mają do powiedzenia dzisiaj, podsumowując miniony sezon.
Po dekoracji wróciliśmy do hotelu, aby przygotować się do dzisiejszej imprezy. Ja postanowiłam postawić na prostą, czarną sukienkę z koronkowymi zdobieniami. W połączeniu z wysokimi szpilkami i lekko spiętymi włosami wyglądała świetnie. Gosia postawiła na mięte. Zwiewna sukienka z licznymi falbankami wyglądała na niej obłędnie. Obie byłyśmy bardzo zadowolone z końcowego efektu.
- Polak na podium Pucharu Świata, cóż za piękny obrazek – dzisiejszy dzień w jednym zdaniu skwitował Łukasz Kruczek.
- Jest dobrze i będzie jeszcze lepiej – odparłam pewna siebie spoglądając na wujka, który był równie dumny jak wcześniej wymieniona dwójka, a może i nawet bardziej.
Po odejściu Adama Małysza wielu z nas twierdziło, ze skoki w naszym kraju przestaną istnieć. Ciekawa jestem, co mają do powiedzenia dzisiaj, podsumowując miniony sezon.
Po dekoracji wróciliśmy do hotelu, aby przygotować się do dzisiejszej imprezy. Ja postanowiłam postawić na prostą, czarną sukienkę z koronkowymi zdobieniami. W połączeniu z wysokimi szpilkami i lekko spiętymi włosami wyglądała świetnie. Gosia postawiła na mięte. Zwiewna sukienka z licznymi falbankami wyglądała na niej obłędnie. Obie byłyśmy bardzo zadowolone z końcowego efektu.
~*~
Lokal, w którym miała odbyć się
impreza przyciągał swoim zewnętrznym urokiem. Niebieskie ściany ozdobione
ciekawymi wzorami i duże okna świetnie współgrały z kolorowymi światełkami,
które otaczały cały budynek. Wnętrze lokalu nie sprawiło żadnych negatywnych
niespodzianek. Skórzane, beżowe kanapy, czarne stoliki i fioletowe dodatki
komponowały się w jedną przytulną całość. Zostawiliśmy w szatni płaszcze i
skierowaliśmy się w stronę naszego stolika. Na parkiecie można było ujrzeć
naprawdę dużo osób. Wszyscy bawili się bardzo dobrze.
- Czyli na dobry początek po drinku? – zachichotał Piotrek wręczając nam kolorowe trunki.
- Na dobry początek, Piter nie wyobrażasz sobie za dużo? – z nutką ironii zapytał Kruczek.
- Trenerze nie wmówisz nam kolejnych zawodów, w końcu dziś były ostatnie – pewny siebie Wiewiór wzniósł w górę szklankę na znak toastu.
- A właśnie, że nie Piotruś. Za tydzień Mistrzostwa Polski – dodał – Wrócisz do domu to możesz się upić nawet do nieprzytomności – dorzucił.
- Zatańczysz? – z mojej lewej strony dobiegł nieśmiały głos Maćka przywracając mnie do rzeczywistości, gdyż myślami byłam już w domu.
- Tak – opowiedziałam chłopakowi i podawszy mu dłoń skierowaliśmy się w stronę parkietu.
Na moje nieszczęście ( albo i szczęście) z głośników zaczęła lecieć powolna muzyka. Pary obecne na parkiecie wtuliły się w siebie tańcząc w objęciach. Nieśmiało przylgnęłam do Maćka, który swoimi rękoma objął moje plecy. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi fala przyjemnych dreszczy. Przymknęłam powieki zatapiając się w uścisku Kota. Moje nozdrza drażnił delikatny zapach jego perfum, który zdążyłam już poznać w Zakopanem przypadkowo upadając na skoczka.
- Szkoda, że to już koniec sezonu – cichutko wyszeptał brunet.
Twierdząco pokiwałam głową na znak, że zgadzam się ze stwierdzeniem chłopaka.
- Mam nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie – dodał spoglądając w moje oczy.
Ciepło uśmiechnęłam się do chłopaka i biorąc głęboki oddech po raz kolejny wtuliłam się w jego tors.
- Czyli na dobry początek po drinku? – zachichotał Piotrek wręczając nam kolorowe trunki.
- Na dobry początek, Piter nie wyobrażasz sobie za dużo? – z nutką ironii zapytał Kruczek.
- Trenerze nie wmówisz nam kolejnych zawodów, w końcu dziś były ostatnie – pewny siebie Wiewiór wzniósł w górę szklankę na znak toastu.
- A właśnie, że nie Piotruś. Za tydzień Mistrzostwa Polski – dodał – Wrócisz do domu to możesz się upić nawet do nieprzytomności – dorzucił.
- Zatańczysz? – z mojej lewej strony dobiegł nieśmiały głos Maćka przywracając mnie do rzeczywistości, gdyż myślami byłam już w domu.
- Tak – opowiedziałam chłopakowi i podawszy mu dłoń skierowaliśmy się w stronę parkietu.
Na moje nieszczęście ( albo i szczęście) z głośników zaczęła lecieć powolna muzyka. Pary obecne na parkiecie wtuliły się w siebie tańcząc w objęciach. Nieśmiało przylgnęłam do Maćka, który swoimi rękoma objął moje plecy. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi fala przyjemnych dreszczy. Przymknęłam powieki zatapiając się w uścisku Kota. Moje nozdrza drażnił delikatny zapach jego perfum, który zdążyłam już poznać w Zakopanem przypadkowo upadając na skoczka.
- Szkoda, że to już koniec sezonu – cichutko wyszeptał brunet.
Twierdząco pokiwałam głową na znak, że zgadzam się ze stwierdzeniem chłopaka.
- Mam nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie – dodał spoglądając w moje oczy.
Ciepło uśmiechnęłam się do chłopaka i biorąc głęboki oddech po raz kolejny wtuliłam się w jego tors.
_____________________________________________________________________________________________________________________
Hmmm…
Tak, wiem znowu nawaliłam. Możecie na mnie krzyczeć do woli, sama już to zrobiłam.
Wydaje mi się, że słowo PRZEPRASZAM to ciut za mało. Tylko, że nic innego nie mogę teraz zrobić.
BAAAAAAAARDZO Was PRZEPRASZAM za tak długą nieobecność w komentowaniu Waszych blogów, bo za moim bazgroleniem to chyba nikt nie tęsknił ;P
Zaległości na pewno nadrobię, bynajmniej się postaram.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM i... do napisania ;))
Tak, wiem znowu nawaliłam. Możecie na mnie krzyczeć do woli, sama już to zrobiłam.
Wydaje mi się, że słowo PRZEPRASZAM to ciut za mało. Tylko, że nic innego nie mogę teraz zrobić.
BAAAAAAAARDZO Was PRZEPRASZAM za tak długą nieobecność w komentowaniu Waszych blogów, bo za moim bazgroleniem to chyba nikt nie tęsknił ;P
Zaległości na pewno nadrobię, bynajmniej się postaram.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM i... do napisania ;))
Rozdział z dedykacją dla tych
wszystkich, którzy mimo moich dziwnych decyzji nadal tu są, czytają i
komentują. To dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Dziękuję ;*
Świetnie! Pisz dalej, nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńHahaha :D Początek - świetny! Pokusiłabym się o stwierdzenie, że ta bitwa w śniegu wygrała wszystko, ale doczytałam do końca no i początek zszedł na dalszy plan.
OdpowiedzUsuńKońcówka jest najlepsza!
No bo ja dziś jestem w bardzo romantycznym nastroju i wszelkie przejawy miłości (nawet takie nieśmiałe jak tutaj :>), sprawiają, że moja romantyczna duszyczka się ulatnia, po prostu! :)
Mam nadzieję, że już nie znikniesz na tak długo :)
Hehehee bitwa na śnieżki zawsze okeeej :D
UsuńA końcówki pozwólcie, że nie skomentuję :)
Witam po dłuższej przerwie ;*
OdpowiedzUsuńJa czekałam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Przeprosiny przyjęte.
To co właśnie przeczytałam było świetnie. I ten romantyczny gest Maćka na końcu mnie powalił. To rzucanie się śnieżkami też było urocze. Choć ja osobiście bym taką osobę zabiła. No i przyszedł czas na Planicę. Genialne było to, jak Kruczek zgasił Pitera, że za tydzień Mistrzostwa Polski.
Pozdrawiam i do następnego ;)
PS. Zapraszam do mnie na http://love-skijumpers.blogspot.com/?m=1
Konkursy w Planicy zawsze są genialne !!! ^^
UsuńDo Ciebie wpadnę, na pewno tylko potrzebuję troszkę czasu na nadrobienie zaległości :))
Również pozdrawiam :*
suuper!! czekałamwłaśnie na następny rozdział :** od niedawna zaczełam czytać ! <3 faaaajny jest ^.^ i czekam na następny ! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to u góry Ci się podoba ;))
UsuńTe czekanie wynagrodził nam ten post !!! ♥ Jaaa... ^-^ Pisz dalej, z niecierpliwością czekam !!! :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiszę, piszę :))
UsuńAAA!! Wróciłaś <3 Rozdział jest po prostu świetny, chyba nie ma innych słów aby to opisać:**
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe rozdziały! ^^
PS. zapraszam do mnie, opowiadanie o skoczkach, głównie Austriacy. Liczę na Twoją szczerą opinię:**
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Nawet nie wiecie ile znaczą dla mnie wszystkie Wasze komentarze.
UsuńPo prostu brak mi słów :)) ;*
Ajaj, nadrobiłam całe opowiadanie i jest ono świetne! Zaczynając od bohaterów, w których się zakochałam: Karolina - w końcu moja imienniczka oraz Maciek - jeden z moich ulubionych skoczków. Awwwwh:** Oby tak dalej, czekam na ich dalsze losy!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Karolina !! :))
UsuńŚwietne odpowiadanie:) Przeczytałam wszystko od początku i bardzo się cieszę, że wróciłaś bo fajnie się to rozkręca. Ta Nikola... hummm... ciekawi mi tylko czy spełni swoje groźby, ale mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży i Maciek będzie z Karoliną:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: orlykruczka.blog.pl
Pozdrawiam fanka;) :*
Czy spełni groźby? Wszystkiego się dowiecie :))
UsuńRównież pozdrawiam i buziaki przesyłam ;)
Biję się w pierś bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńSkarbie ja już naprawdę na poważnie myślałam, że porzuciłaś tego bloga i pisanie!
W takim razie wracając do rozdziału początek wyszedł ci tak śmieszny i wesoły, że jak ujrzałam słowo Planica to normalnie aż mnie zazdrość zeżarła ponieważ uwielbiam święto narodowości tylko jedyne co mnie wtedy boli to fakt, że koniec z sezonem :(
Końcówka również wyszła ci bezbłędna, widać, że dosyć długa przerwa pozwoliła ci nabrać dystansu i napisać bardzo dobry rozdział ;)
Pozdrawiam cieplutko i weny! I nie każ nam długo na kolejny rozdzialik ;)
Ja z mojej strony mogę tylko skromnie powiedzieć, że piszę z Arią o dziewczynie w przebraniu chłopaka, gdybyś była zainteresowana, wpadnij, pośmiej się i skomentuj jeśli ci się spodoba ;)
http://ona-to-on.blogspot.com/
http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/
Cześć :) Nawet nie wiesz jak mocno ucieszył mnie Twój komentarz. Byłam przekonana, że przez tą długą przerwę pisanie będzie wychodziło mi gorzej. Jednak jesteś innego zdania, co baaaardzo cieszy i motywuje :))
UsuńZawody w Planicy zawsze są takie... magiczne :D Tylko szkoda, że po głowie chodzi ta myśl o końcu sezonu ;(
Opowiadania oczywiście skomentuję. Widziałam, że stworzyłyście z Arią coś nowego. Na pewno wpadnę, tylko muszę ogarnąć te wszystkie blogowe zaległości, bo jest ich naprawdę dużo! ;)
Bardzo się cieszę, że wróciłaś, bo bardzo lubiłam (i lubię!) tę Twoją historię. Ostatnio sama przypominam sobie Planicę, bo powoli przychodzi jej czas i u mnie na: http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com (widzisz, Ty miałaś długą przerwę, ale ja i tak Cię czasowo nie zdążyłam przegonić xD) - więc strasznie się ucieszyłam, gdy przeczytałam ten rozdział. Jejku, obraz Dawida zachwalającego polskie wyrobi chyba mnie już nie opuści :D:D
OdpowiedzUsuńTak jak Megi pisała zapraszam na nasze wspólne opowiadanie, a oprócz tego do mojego Złośliwca:
http://wszystko-byloby-inaczej.blogspot.com
:D
A ja cieszę się, że jeszcze tutaj jesteś ;))
UsuńHahahaaa Dawid pasuje do takiej roli ;D
I nadrobię zaległości u Ciebie, obiecuję ;)