środa, 15 maja 2013
Rozdział 7
Po całej szatni chodzili zdenerwowani skoczkowie.
- Ale jak to nie ma dzisiaj zawodów? – dopytywał się Krzysiek.
- No co zrobić, przecież skały nie zjesz – odpowiedział mu ze spokojem Żyła.
Akurat teraz, gdy chłopcy bardzo dobrze radzili sobie w kwalifikacjach, gdy Maciek oddawał najdłuższe skoki okazało się, że z powodu zbyt silnego wiatru konkurs zostaje odwołany lub przeniesiony na jutro.
- Może skończmy to użalanie i poróbmy coś sensownego. Przecież nikt z nas nie ma wpływu na pogodę – postanowiłam wtrącić się do rozmowy.
- Niby co mamy robić – odburknął Dawid.
- No nie wiem, na pewno coś wymyślimy w końcu, co… chwila ile nas jest?
- Jedenaścioro – odpowiedział trener.
- Dzięki. W końcu, co jedenaście głów to nie jedna – wreszcie mogłam dokończyć swoją wypowiedź.
- Wiecie co? Może chodźmy na nart – zaproponowała Gosia.
- To wcale nie jest głupi pomysł – Kamil poparł propozycję przyjaciółki.
- Czyli idziemy na narty? – zapytałam.
- Niech będzie – zgodzili się chłopcy.
Maciek zabrał się za szukanie jakiegoś fajnego stoku. Wyjął laptopa, który na szczęście miał połączenie z Internetem. Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam, ale w dzisiejszych czasach bardzo trudno wyobrazić sobie życie bez telefonu czy Internetu. A przecież nasi przodkowie żyjący kilka tysięcy lat temu musieli radzić sobie bez takich wynalazków.
- Ej, a może pójdziemy na biegówki – zapytał Maciek wychylając się zza laptopa.
- Chyba żeś zgłupiał! – Piotrek próbował wybić mu ten pomysł z głowy.
- Piotrek, dlaczego? Przecież to jest dobry pomysł – Stefek nie podzielał zdania Żyły.
- Znajdziemy jakąś łatwą trasę dla amatorów – przekonywał go Dawid.
- Mam! - wykrzyknął Maciek – dziesięciokilometrowa trasa prowadząca przed grzbiety szczytów górskich – czytał skoczek.
- Dziesięć kilometrów? Na pewno damy radę – zapytałam niepewnie.
- Podobno są łatwe, mało podbiegów i ostrych zjazdów. Jakoś sobie poradzimy – zakomunikował Maciek.
- Wy tak, ale ja nie wiem.
- Oj tam, oj tam. Damy radę.
- No to w takim razie dzisiejsze biegówki potraktujemy, jako trening – oznajmił Kruczek – Idźcie już, bo nie zdążycie wrócić na kolacje, a w hotelu nie będą na was czekać z posiłkiem.
- Jak to idźcie? Czyli ty z nami nie idziesz? – zapytałam wujka.
- Osobiście nie przepadam za biegówkami, a musimy jeszcze popracować nad planem treningowym przed Mistrzostwami – wyjaśnił trener.
Wszyscy wróciliśmy do hotelu. Pomysł z nartami biegowymi do końca mnie nie przekonał. Mimo, że, na co dzień mieszkam w górach. Wstyd się przyznać, ale narty do biegania miałam na nogach tylko raz w życiu. Mało tego, miałam wtedy chyba z pięć lat. Tamta wyprawa na narty nie skończyła się jednak pozytywnie. Wróciłam do domu ze złamaną nogą.
- Halo! Ziemia do Kali! – z rozmyśleń o tamtym fatalnym wydarzeniu wyrwał mnie głos Gośki.
- Mówiłaś coś? – zapytałam.
- Tak. Od kilku minut próbuję się od Ciebie dowiedzieć jak się ubierasz.
- Gośka, ja nie wiem czy powinnam tam iść.
- Chodzi o ten wypadem sprzed lat. Prawda?
- Jeśli znowu coś złamię, a przecież mam treningi, w kwietniu rozpoczynają się turnieje.
- Karolina, przecież chłopaki też idą pierwszy raz na biegówki, będzie dobrze jakoś damy radę. A wypadkiem się nie przejmuj, przecież to było taki szmat czasu temu – przekonywała mnie Gośka.
- Ok. pójdę – zakomunikowałam.
Ubrałyśmy się w ciepłe narciarskie ubrania. Grube czapki, szaliki i rękawiczki. Gotowe do wyjścia opuściłyśmy pokój. Już po chwili całą ósemką zmierzaliśmy w stronę obranego celu.
- Maciek? Dlaczego nie ma z nami Twojej dziewczyny? – Gośka zapytała bruneta.
- Mówiła, że woli zostać w hotelu - odparł skoczek.
Woli zostać w hotelu? Szczerze, zdziwiła mnie odpowiedź Maćka. Nikola odmawia pójścia ze swoim chłopakiem na narty. To do niej nie podobne. Albo jest chora, albo coś knuje. Nie ma innej możliwości. Kiedy spotkałam ją dzisiaj rano nie zauważyłam na niej żadnych oznak choroby, także obawiam się, że Nikola nie bez powodu został w hotelu.
- To chyba tutaj! – usłyszeliśmy krzyk Stefana Huli, który kroczył w kierunku wypożyczalni nart. Wypożyczyliśmy sprzęt do narciarstwa biegowego i już po kilkunastu minutach staliśmy na starcie trasy. Oczywiście gdyby nie mój problem z zapięciem narty znaleźlibyśmy się tam o wiele szybciej.
- Dzień dobry – zobaczyłam przed sobą wysokiego mężczyznę – Nazywam się Adrian Kowalski będę waszym instruktorem – zwrócił się do nas.
Wszyscy przedstawiliśmy się Adrianowi. Muszę przyznać, ze nie spodziewałam się, że chłopaki wynajmą nam instruktora. Nie ukrywam, że ta informacja bardzo mnie ucieszyła. Zrobiliśmy małą rozgrzewkę, po czym instruktor nauczył nas pierwszych kroków do stylu klasycznego. Po opanowaniu podstaw wyruszyliśmy na trasę. Wizja dziesięciu kilometrów troszkę mnie przerażała, ale próbowałam odrzucić od siebie te pesymistyczne myśli. Nie było, ż tak źle. Przebiegliśmy już osiem kilometrów i o dziwo jeszcze żyję. Nie wiem czy można nazwać to biegiem, czy może lepszym określeniem będzie marsz. Chociaż chłopcy jak na pierwszy raz, radzili sobie całkiem nieźle. Jeśli nie musieliby czekać na nas na pewno byliby już w hotelu. Nagle naszym oczom ukazał się stromy zjazd i zakręt.
- Nie ja dalej nie jadę – oznajmiłam wystraszona, po czym się zatrzymałam.
- Dasz radę. Maciek poklepał mnie pocieszająco po ramieniu
Instruktor zjechał pierwszy pokazując nam jak bezpiecznie wyhamować. Pozostali postanowili, że ja mam jechać druga. Odepchnęłam się kijkami i już po kilku sekundach moje narty zaczęły sunąć w dół. Spanikowałam, za bardzo przesunęłam ciężar ciała na prawą nartę, czego skutkiem było znalezienie się w zaspie.
- Nic się nie stało? – usłyszałam nad sobą zatroskany głos Macka. Brunet patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami, w których na moment utonęłam.
- Chyba nic – wydukałam.
- Oj Karolcia – uśmiechnął się skoczek i pomógł mi wstać.
Mimo kilkunastostopniowego mrozu poczułam ciepło, jakie biło od jego ciała. Karolina przestań! Karciłam się w myślach. On ma dziewczynę, a ty nawet nie wież czy darzy cię, chociaż odrobiną sympatii.
- A nie mówiłam, że to się źle skończy! – wykrzyknęłam powracając do rzeczywistości.
- Przecież nic takiego się nie stało. Nawet zawodowcom zdarzają się upadki – próbował pocieszyć mnie Adrian.
Na szczęście do końca trasy zostało już tylko kilkaset metrów.
- No i jesteśmy na miejscu – zakomunikował instruktor – Ja już uciekam. Polecam się na przyszłość. Do widzenia.
Po krótkim pożegnaniu z Adrianem pośpiesznie odpięłam kijki i zdjęłam narty. Szybko ruszyłam w kierunku wypożyczalni. Oddałam sprzęt i stałam w oczekiwaniu na guzdrających się skoczków. Po chwili dołączyli do mnie Maciek i Krzysiu.
- Oni tak zawsze? – zapytałam.
- Czy zawsze tak szybko się przebierają? Zawsze – odpowiedział Maciek.
- Czasami śmiejemy się z nich, że panna młoda szybciej uszykowałaby się na swój ślub – zaśmiał się Titus.
- Naprawdę – uśmiechnęłam się do moich towarzyszy.
Po długich oczekiwaniach w końcu skoczkowie raczyli zaszczycić nas swoją obecnością. Wśród nich była także Gośka, która przebierała się nie szybciej od nich. Całą ekipą ruszyliśmy w stronę hotelu.
- Może pójdziemy na gorącą czekoladę – zaproponował Piotrek, stając przed wejściem do jakiegoś lokalu.
- Haha na pewno się jej z wami napijemy, szczególnie w środku sezonu przed zawodami, gdzie musicie trzymać się ścisłej diety.
- No przecież my możemy zamówić sobie herbatkę – uśmiechnął się Kamil rozcierając zmarznięte ręce.
Po chwili siedzieliśmy już w cieplutkim, przytulnym barze ogrzewając się czekoladą. Oczywiście w przypadku chłopaków była to wspomniana wcześniej herbata.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze. Wiem jedno, mam najwspanialsze czytelniczki :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział jak zwykle cudowny!! *.* Bardzo mi się podoba, zresztą jak każdy ;p
OdpowiedzUsuńNo to ja czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
PS. To Ty jesteś wspaniała :)
Czadowy rozdział :** Zawsze chciałam pobiegać na nartach, ale nie było okazji więc tylko pozazdrościć Karolinie, na dodatek jazda z Maćkiem i całą drużyną? - marzenie :)) Ze zniecierpliwieniem czekam na następny, w którym chciałabym przeczytać, o tym że między główną bohaterką, a Maćkiem coś sie dzieje :))) Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńKochana, do miłości to jeszcze daleka droga :D
UsuńOooo jak fajnie :D Biegówki ze skoczkami zawsze spoko :D
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie, zaczynam :) Może historia przypadnie Ci do gustu.
Weny i pozdrawiam! http://tozawsze.blogspot.com/
No jakoś tak naszło mnie na biegówki :D Oczywiście zajrzę na Twojego bloga :)
UsuńCzytelniczki łaszą się i mruczą jak koty:P
OdpowiedzUsuńŻyła użył na początku swojego najlepszego hasła, aż mi się banan pojawił na twarzy, a zazwyczaj od początku czytania się nie szczerzę:P
Biegówki:) Próbowałam, szkoda opowiadać:D Też lądowałam w zaspie jak Karolcia:)
Rozdział bardzo fajny i ciekawy, czekam na więcej:)
Pozdrawiam:*
Teksty Żyły zawsze najlepsze :D Biegówki? Jazda na nich wydaje się bardzo prosta, niestety szkoda, że nie jest tak w rzeczywistości :D
Usuńhttp://lovebyskijumpers.blogspot.com/ <--- u mnie next :))
OdpowiedzUsuńDzięki za informację :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWeszłam, przeczytałam i napisałam od razu nie tak. Miało być inaczej.
UsuńPrzeczytałam wszystko i bardzo mi się podoba. Jestem jak najbardziej za :)
Teraz tak;
Czytelniczki najlepsze, bo wiedzą co dobre i co trzeba czytać :)
A ten rozdział? Świetny. Muszę się przyznać, że narty to ja najbliżej widziałam na ekranie telewizora albo zdjęcie gdzieś tam :) Jestem nadmorską mieszkanką i jeszcze jakoś nie miałam okazji ^^ Ale chciałabym kiedyś spróbować :D
Rozdział. Maciek lubi Kalę. Nie okazuje tego jakoś nad wyraz specjalnie, ale lubi. Ta jego dziewczyna jest dziwna. Czemu została w hotelu? Polska drużyna jak zawsze wymiata.
A Żyła i tak jest najlepszy :)
Dziękuję bardzo za tak pochlebny i obszerny komentarz. Czemu Nikola została w hotelu? Dowiecie się niebawem :D
UsuńMoja charlotte,
OdpowiedzUsuńbardzo ciepły, i zabawny rozdział z tymi nartami (biegówkami?)
W takim razie tak samo jak bohaterka jestem zdziwiona czemu nagle dziewczyna Maćka nie chciała wziąć udziału i w dodatku nie pilnować swojego chłopaka. Myślę, że ty już coś na ten temat wymyślisz :D
Pozdrawiam cię ciepło i niech wena Ci dopisuje! <3
Dziękuję za komentarz :* Oj wymyślę coś, wymyślę :D
UsuńZabawny, spokojny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńWolę nie wiedzieć co by było, gdybym próbowała jeździć na nartach. I pewnie się nie dowiem.
Pozrowionka i dużo weny. ;*
Może wylądowałabyś w zaspie i zjawiłby się Twój Maciej, który by Cię uratował :D
Usuńhaha wiem co ona czuła, na feriach byłam w identycznej sytuacji :) tylko ja byłam sama i było więcej gleb :P
OdpowiedzUsuńświetny rozdział jak zawsze <3
http://tenis-skijumping-and-me.blog.pl/ zapraszam na kolejny rozdział.
pozdrawiam z weną ;**
Na szczęście Karola miała przy sobie całą ekipę wsparcia, bo gdyby była sama mogłoby być nie ciekawie :D
Usuńno na szczęście :) zapraszam do mnie na 10. ! :D
Usuńhttp://tenis-skijumping-and-me.blog.pl/
Zapraszam na nowy 12 rozdział :D
OdpowiedzUsuńskijupingforever.blog.pl
Jeżeli byłaś u mnie na nowym rozdziale i nie można było dodać komentarza, to bardzo przepraszam, to zostało już skorygowane, więc jeżeli jeszcze możesz, pozostaw swoją opinię.
Aha ok :)
UsuńSuperrr i czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział w wolnej chwili
http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/
Dziękuję bardzo :) W wolnej chwili na pewno do Ciebie zajrzę.
Usuńcudny, cudny, cudny!
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :D
POZDRAWIAM :**
Dziękuję :* A ja kocham Twoje komentarze i Twojego bloga oczywiście też kocham :*
UsuńZajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie licze na komentarz
http://monikagotze.blogspot.com/2013/05/rozdzia-9.html
Dziękuję za komentarz. Obiecuję, że jak znajdę chwilę na pewno nadrobię zaległości na Twoim blogu :)
UsuńJak to się stało, że mnie tu jeszcze nie było? I że nie skomentowałam? Kajam się i przepraszam i błagam o wybaczenie. Już nadrabiam i już się rozpisuję.
OdpowiedzUsuńNarty to trudna sprawa. Dla dziecka znad morza jakim jestem to naprawdę ciężka. Nawet nie wiem co i jak i z czym się je. Ale mniejsza o to.
Pytanie najważniejsze: dlaczego cud-miód-dziewczynka Maciusia nie wzięła udziału w radosnej zabawie, co? To zastanawiające, co najmniej.
Maciek - bohater naszej Karolci. Świetnie. Też bym chciała wylądować pupą w zaspie i zobaczyć jego oczy nad sobą i dostać pomoc. Od niego. ;))
Biedni nasi chłopcy, nawet nie mogą czekolady..,. a to przecież najcudowniejsza rzecz pod słońcem. Afrodyzjak, no!
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko.
Trzymaj się, pisz dzielnie i twórz to cudo dalej ;))
p.s. Wspaniałe czytelniczki czytają wspaniałe opowiadania ;**
Nie przepraszaj, nie przepraszaj przecież nic się nie stało :p Nie ważne kiedy, ważne, że jesteś i w ogóle chcesz czytać to u góry. Nawet nie wiesz jak ja Cię kocham, razem z Twoimi cudownymi komentarzami :D
UsuńDlaczego Nikola nie poszła na narty? Yhy to zastanawiające, ale dowiecie się niebawem :D
Kto by nie chciał dostać pomocy od Maćka? Szczęściara z Karoliny :)
Czekoooladaaaaa, mniam, mniam :p Ja bym bez niej długo nie wytrzymała.
Pozdrawiam.
oj troche jestem zaskozona jej zachowaniem
OdpowiedzUsuńJa też ;) Ale wszystkiego dowiecie się niebawem :)
UsuńŚwietne ! ;d
OdpowiedzUsuńMaciek zatroskany ? O ! Czyżby wybił sobie z głowy Nikolę ? ;)
Ciekawa jestem jak to wszystko potoczy się dalej.
Pozdrawiam i z wenką ;*
http://amor-espanol.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz :* Czy Maciek wybił sobie z głowy Nikolę? Na razie raczej nie :p Chyba, że ona wybije sobie jego, ale już jestem cichutko, bo jeszcze się wygadam :D
UsuńŚwietny ! ! ! Kiedy będzie 8 rozdział? :3 Nie mogę się doczekać..!
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka ;3
Pozdrawiam ;***
Dziękuję za komentarz i informację :* Nastepny rozdział powinien się ukazać najpóźniej w środę.
UsuńZapraszam na nowy 13 rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://skijupingforever.blog.pl/
Z tej strony Ania :D
Dziękuję za informację :)
UsuńA to ciekawe, że dziewczę Macieja nie chciało z nimi iść, czyżby to był tylko jakiś przypadek, czy szatański plan? :D
OdpowiedzUsuńOj ciekawe, ciekawe, ale zapewniam Cię, że wszystko się wyjaśni :)
Usuńhej, zapraszam na 11. :) tenis-skijumping-and-me.blog.pl/
OdpowiedzUsuńDzięki za info. :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie nowość ;)
OdpowiedzUsuńhttp://amor-espanol.blogspot.com/
Dziękuję za informację :*
UsuńZapraszam na nowy 14 rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://skijupingforever.blog.pl/
Dzięki za powiadomienie :)
UsuńZapraszam na nowy 15 rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://skijupingforever.blog.pl/
Zapraszam na drugiego bloga na prolog
OdpowiedzUsuńhttp://jungen-ski-springere-aus-deutsch.blogspot.com/
Drugi rozdział -----> http://amor-espanol.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny u ciebie ? ;*
Następny dzisiaj :)
Usuńserdecznie zapraszam do mnie na 8 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na 16 rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://skijupingforever.blog.pl/
Zapraszam na 1 rozdział
Usuńhttp://jungen-ski-springere-aus-deutsch.blogspot.com/
Zapraszam na nowy 17 rozdział
Usuńhttp://skijupingforever.blog.pl/
Dzięki :)
UsuńTrzeci rozdział -----> http://amor-espanol.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńTęsknię za twoim opowiadaniem :/ Kiedy dodasz nowy ?
Nowy pojawił się dzisiaj :)
UsuńNominuje Cię do Liebster Award :) Więcej informacji u mnie w zakładce "Liebster Award" pod numerem 3 :)
OdpowiedzUsuń<3
Dziękuję bardzo kochana :*
Usuń