- Karolina. To ty? – usłyszałam za sobą męski głos. Jednak nie mogłam skojarzyć, do kogo on należy.
Odwróciłam się za siebie i ujrzałam nie kogo innego jak Maćka Kota. Nie wiem
dlaczego, ale wstałam z miejsca i rzuciłam się chłopakowi w ramiona. A ten
mocno mnie przytulił. Poczułam mocny zapach jego perfum. Staliśmy tak wtuleni w
siebie parę minut. Nagle oprzytomniałam i oderwałam się od chłopaka.
- Przepraszam – wydukałam.
- Przestań, nie masz za co mnie przepraszać. A co takiego się stało, że siedzisz tutaj w środku nocy sama i jeszcze płaczesz? A tak w ogóle, co robisz w Australii? – spytał skoczek.
- Yyy no, bo ja gram w Australian Open i wieczorem wyszłam z siostrą i przyjaciółką na spacer i jakoś tak się stało, że je zgubiłam, a sama nie mogłam znaleźć drogi do hotelu – z trudem odpowiedziałam na pytanie chłopaka – A ty skąd w ogóle wiedziałeś jak mam na imię i co tu robisz? – zapytałam.
- No wiesz, wtedy w Zakopanym słyszałem Twoją kłótnie z jakimś chłopakiem, a on zwracał się do Ciebie po imieniu – odparł skoczek.
-Musisz mieć faktycznie dobrą pamięć skoro jeszcze to pamiętasz – powiedziałam.
-Wiesz nie codziennie ktoś na mnie wrzeszczy za pomoc, a potem kłóci się z chłopakiem na środku ulicy tak, że słychać ich w całym mieście – odparł chłopak. Po jego słowach zrobiło mi się strasznie głupio. Faktycznie wyszłam wtedy na potworną idiotkę.
- Jeszcze raz Cię bardzo przepraszam. Głupio wyszło – odparłam.
- Nie no spokojnie, nic się nie stało. Dzięki temu miałem okazję cię poznać – zakomunikował Maciek posyłając mi duży uśmiech – Wiesz co jest już bardzo późno. Wiesz może gdzie jest Twój hotel?·- Tak - odparłam i podałam chłopakowi dokładny adres.
- To w takim razie mieszkamy bardzo blisko siebie. Mój hotel znajduję się na tej samej ulicy.
Razem z Maćkiem ruszyliśmy w stronę hotelu. Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Miałam wrażenie, że znamy się od lat.
- Maciek, nie odpowiedziałeś mi, co robisz w Australii? – spytałam.
- No tak, przepraszam. Przyjechałem z kolegami z kadry na małe wakacje w środku sezonu. Łukasz kazał nam dobrze wypocząć, w końcu niedługo Mistrzostwa Świata.
- Ale Was wszystkich chyba tutaj nie ma.
- Nie. Przyleciałem z Dawidem, Krzyśkiem, Zbyszkiem Klimowskim i Kacprem Skrobotem.
- No faktycznie. Wujek coś mówił. Wypadło mi z głowy, że tu będziecie – oznajmiłam.
- Wujek? Czyli kto? – zapytał zdezorientowany skoczek.
- No właśnie, nie powiedziałam ci, że jestem bratanicą Kruczka.
- Naprawdę? Nie rozumiem jak mogłem wcześniej nigdy Cię nie widzieć.
- No widzisz, a ja tyle razy widziałam Cię na zawodach.
- Dobra przyznaję się, moja strata – odparł brunet. Nie bardzo wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć, dlatego tylko się uśmiechnęłam i dalej szliśmy w ciszy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Widzisz ten czerwony budynek? – zapytał chłopak – To mój hotel.
- To faktycznie blisko.
- Może jutro się spotkamy. Zapoznam Cię z kolegami.
- Bardzo chętnie – odparłam.
Wymieniliśmy się numerami telefonów i każde z nas poszło w kierunku swojego hotelu. Zmęczona całym dniem padłam na łóżko. Ledwo zmrużyłam oczy już smacznie spałam.
Obudziło mnie stukanie do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć pokój. Za drzwiami stała Gosia.
- Dopiero wstałaś? – spytała nie ukrywając zdziwienia – Jest już 12.
- Co? 12! – wykrzyknęłam.
- Spokojnie masz jeszcze trochę czasu do meczu – odparła rozluźniona.
- No chyba nie zaczną beze mnie – zażartowałam – Gośka, a tak w ogóle to wiesz na co wy mnie naraziłyście?·- Nie bardzo rozumiem.
- Chodzi o ten wczorajszy spacer.
- Aha. No właśnie. Szukałyśmy Cię przy tych straganach z pamiątkami, ale nigdzie Cię nie było, więc wróciłyśmy do hotelu. Mogłaś chociaż zadzwonić, że wróciłaś bez nas – tłumaczyła.
- Tylko, że ja nigdzie nie wróciłam. Szukałam was po tym lesie aż w końcu się zgubiłam i nie miałam przy sobie telefonu i …. a zresztą to długa historia. Jakoś wróciłam do hotelu.
- Ej, jaka długa historia, no opowiadaj mi wszystko.
- Muszę teraz? – zapytałam.
- No raczej tak.
Było pewne, że Gośka i tak nie dałaby mi spokoju, dlatego opowiedziałam jej cały przebieg wczorajszego wieczoru. Na pogaduchach zeszła nam prawie godzina, dlatego później wszystko musiałam robić w pośpiechu, by o 15:00 być na korcie, gdzie rozegrałam swój drugi mecz w tym turnieju. Grało mi się bardzo dobrze. Potwierdzeniem gry był wynik meczu, który wygrałam 6:1, 6:0. Pośpiesznie wróciłam do hotelu. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam krótkie spodenki i luźną koszulkę. Włosy spięłam w luźnego koczka na czubku głowy. Przeciągnęłam rzęsy tuszem. Dochodziła 19. Właśnie na tą godzinę umówiłam się z Maćkiem. Jak obiecał mi wczoraj miał przedstawić mnie kolegą z kadry. Nie postrzeżenie wymsknęłam się z hotelu. Nie chciałam tłumaczył mamie, gdzie idę. Na pobliskiej alejce zobaczyłam chłopaka idącego w towarzystwie Krzysia , Dawida i Kacpra.
- Cześć – powiedziałam.
- Witamy nową koleżankę – odpowiedzieli chórem.
- Maciek nam dużo o Tobie opowiadał – odparł Krzysiek.
- Z tego co wiemy interesujesz się skokami, więc chyba nie musimy się przedstawiać – dodał Dawid.
- No nie musicie – zaśmiałam się – Ja jestem Karolina.
- Wiemy, wiemy – odparli.
- To co robimy? – zawołał Maciek.
- Może pójdziemy na lody – zaproponował Dawid.
- Jak nam postawisz to czemu nie – odezwał się Krzysiek.
Już po chwili siedzieliśmy na ławce objadając się pysznymi śmietankowymi lodami.
- Oj, chyba będę musiała powiedzieć wujkowi, że nie przestrzegaliście diety – zażartowałam.
- Karolina spokojnie, raz na jakiś czas można się poobżerać – odpowiedział Titus.
- Haha w Waszym przypadku to na pewno raz na jakiś czas, już to widzę.
- Oj tam, oj tam – powiedział Maciek.
- Tylko żeby nie było, że Was nie ostrzegałam jak mi tu zgrubniecie i w następnych konkursach będziecie lądować zaraz za bulą – dalej się z nimi droczyłam.
- Może nie będzie aż tak źle – zachichotał Mustaf.
Z chłopakami od razu złapałam wspólny język, byli bardzo mili i widać było, że mają dobrze poukładane w głowach. Niestety musiałam już wracać, nie chciałam, żeby ktoś w hotelu zorientował się, że wyszłam. Skoczkowie odprowadzili mnie pod hotel. W ich towarzystwie trudno być niezauważalnym, dlatego nie obyło się bez relacji z dzisiejszego wyjścia. Na moje szczęście nikt nie miał nic przeciwko moim nowym znajomym, dziwnie niezadowolony był tylko Sebastian, ale jakoś nie chciało mi się zastanawiać, dlaczego.
- Przepraszam – wydukałam.
- Przestań, nie masz za co mnie przepraszać. A co takiego się stało, że siedzisz tutaj w środku nocy sama i jeszcze płaczesz? A tak w ogóle, co robisz w Australii? – spytał skoczek.
- Yyy no, bo ja gram w Australian Open i wieczorem wyszłam z siostrą i przyjaciółką na spacer i jakoś tak się stało, że je zgubiłam, a sama nie mogłam znaleźć drogi do hotelu – z trudem odpowiedziałam na pytanie chłopaka – A ty skąd w ogóle wiedziałeś jak mam na imię i co tu robisz? – zapytałam.
- No wiesz, wtedy w Zakopanym słyszałem Twoją kłótnie z jakimś chłopakiem, a on zwracał się do Ciebie po imieniu – odparł skoczek.
-Musisz mieć faktycznie dobrą pamięć skoro jeszcze to pamiętasz – powiedziałam.
-Wiesz nie codziennie ktoś na mnie wrzeszczy za pomoc, a potem kłóci się z chłopakiem na środku ulicy tak, że słychać ich w całym mieście – odparł chłopak. Po jego słowach zrobiło mi się strasznie głupio. Faktycznie wyszłam wtedy na potworną idiotkę.
- Jeszcze raz Cię bardzo przepraszam. Głupio wyszło – odparłam.
- Nie no spokojnie, nic się nie stało. Dzięki temu miałem okazję cię poznać – zakomunikował Maciek posyłając mi duży uśmiech – Wiesz co jest już bardzo późno. Wiesz może gdzie jest Twój hotel?·- Tak - odparłam i podałam chłopakowi dokładny adres.
- To w takim razie mieszkamy bardzo blisko siebie. Mój hotel znajduję się na tej samej ulicy.
Razem z Maćkiem ruszyliśmy w stronę hotelu. Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Miałam wrażenie, że znamy się od lat.
- Maciek, nie odpowiedziałeś mi, co robisz w Australii? – spytałam.
- No tak, przepraszam. Przyjechałem z kolegami z kadry na małe wakacje w środku sezonu. Łukasz kazał nam dobrze wypocząć, w końcu niedługo Mistrzostwa Świata.
- Ale Was wszystkich chyba tutaj nie ma.
- Nie. Przyleciałem z Dawidem, Krzyśkiem, Zbyszkiem Klimowskim i Kacprem Skrobotem.
- No faktycznie. Wujek coś mówił. Wypadło mi z głowy, że tu będziecie – oznajmiłam.
- Wujek? Czyli kto? – zapytał zdezorientowany skoczek.
- No właśnie, nie powiedziałam ci, że jestem bratanicą Kruczka.
- Naprawdę? Nie rozumiem jak mogłem wcześniej nigdy Cię nie widzieć.
- No widzisz, a ja tyle razy widziałam Cię na zawodach.
- Dobra przyznaję się, moja strata – odparł brunet. Nie bardzo wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć, dlatego tylko się uśmiechnęłam i dalej szliśmy w ciszy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Widzisz ten czerwony budynek? – zapytał chłopak – To mój hotel.
- To faktycznie blisko.
- Może jutro się spotkamy. Zapoznam Cię z kolegami.
- Bardzo chętnie – odparłam.
Wymieniliśmy się numerami telefonów i każde z nas poszło w kierunku swojego hotelu. Zmęczona całym dniem padłam na łóżko. Ledwo zmrużyłam oczy już smacznie spałam.
Obudziło mnie stukanie do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć pokój. Za drzwiami stała Gosia.
- Dopiero wstałaś? – spytała nie ukrywając zdziwienia – Jest już 12.
- Co? 12! – wykrzyknęłam.
- Spokojnie masz jeszcze trochę czasu do meczu – odparła rozluźniona.
- No chyba nie zaczną beze mnie – zażartowałam – Gośka, a tak w ogóle to wiesz na co wy mnie naraziłyście?·- Nie bardzo rozumiem.
- Chodzi o ten wczorajszy spacer.
- Aha. No właśnie. Szukałyśmy Cię przy tych straganach z pamiątkami, ale nigdzie Cię nie było, więc wróciłyśmy do hotelu. Mogłaś chociaż zadzwonić, że wróciłaś bez nas – tłumaczyła.
- Tylko, że ja nigdzie nie wróciłam. Szukałam was po tym lesie aż w końcu się zgubiłam i nie miałam przy sobie telefonu i …. a zresztą to długa historia. Jakoś wróciłam do hotelu.
- Ej, jaka długa historia, no opowiadaj mi wszystko.
- Muszę teraz? – zapytałam.
- No raczej tak.
Było pewne, że Gośka i tak nie dałaby mi spokoju, dlatego opowiedziałam jej cały przebieg wczorajszego wieczoru. Na pogaduchach zeszła nam prawie godzina, dlatego później wszystko musiałam robić w pośpiechu, by o 15:00 być na korcie, gdzie rozegrałam swój drugi mecz w tym turnieju. Grało mi się bardzo dobrze. Potwierdzeniem gry był wynik meczu, który wygrałam 6:1, 6:0. Pośpiesznie wróciłam do hotelu. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam krótkie spodenki i luźną koszulkę. Włosy spięłam w luźnego koczka na czubku głowy. Przeciągnęłam rzęsy tuszem. Dochodziła 19. Właśnie na tą godzinę umówiłam się z Maćkiem. Jak obiecał mi wczoraj miał przedstawić mnie kolegą z kadry. Nie postrzeżenie wymsknęłam się z hotelu. Nie chciałam tłumaczył mamie, gdzie idę. Na pobliskiej alejce zobaczyłam chłopaka idącego w towarzystwie Krzysia , Dawida i Kacpra.
- Cześć – powiedziałam.
- Witamy nową koleżankę – odpowiedzieli chórem.
- Maciek nam dużo o Tobie opowiadał – odparł Krzysiek.
- Z tego co wiemy interesujesz się skokami, więc chyba nie musimy się przedstawiać – dodał Dawid.
- No nie musicie – zaśmiałam się – Ja jestem Karolina.
- Wiemy, wiemy – odparli.
- To co robimy? – zawołał Maciek.
- Może pójdziemy na lody – zaproponował Dawid.
- Jak nam postawisz to czemu nie – odezwał się Krzysiek.
Już po chwili siedzieliśmy na ławce objadając się pysznymi śmietankowymi lodami.
- Oj, chyba będę musiała powiedzieć wujkowi, że nie przestrzegaliście diety – zażartowałam.
- Karolina spokojnie, raz na jakiś czas można się poobżerać – odpowiedział Titus.
- Haha w Waszym przypadku to na pewno raz na jakiś czas, już to widzę.
- Oj tam, oj tam – powiedział Maciek.
- Tylko żeby nie było, że Was nie ostrzegałam jak mi tu zgrubniecie i w następnych konkursach będziecie lądować zaraz za bulą – dalej się z nimi droczyłam.
- Może nie będzie aż tak źle – zachichotał Mustaf.
Z chłopakami od razu złapałam wspólny język, byli bardzo mili i widać było, że mają dobrze poukładane w głowach. Niestety musiałam już wracać, nie chciałam, żeby ktoś w hotelu zorientował się, że wyszłam. Skoczkowie odprowadzili mnie pod hotel. W ich towarzystwie trudno być niezauważalnym, dlatego nie obyło się bez relacji z dzisiejszego wyjścia. Na moje szczęście nikt nie miał nic przeciwko moim nowym znajomym, dziwnie niezadowolony był tylko Sebastian, ale jakoś nie chciało mi się zastanawiać, dlaczego.
__________________________________________________________________________________________________________________
Rozdział wyszedł taki nijaki :D
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia :)
Komentarze mile widziane :D
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia :)
Komentarze mile widziane :D
muszę przeczytać -,- nowy, na utworzymy-pelnie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJaki przyjemny, pozytywny rozdział!
OdpowiedzUsuńFaktycznie wczułam się w sytuację bohaterki dało się czuć jakbym się znała z Maćkiem, a końcowa konwersacja z chłopcami również bardzo mi się spodobała! :)
Dziwie się tylko bohaterce, że nie zrobiła awanturę swoim dziewczynom, porzucając ją w obcym mieście.
Wkradł się mały drobniutki błąd ortograficzny - kłuci - powinno być kłócić :)
Jeszcze raz gratuluję rozdziału i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :)
Pozdrawiam!
Bardzo przepraszam za ten błąd. Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę i cieszę się, że rozdział się podobał :)
UsuńNaprawdę nie spodziewałam się, że to Maciej będzie tym tajemniczym chłopakiem. Pozdrawiam i czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało mi się Was zaskoczyć. Również pozdrawiam :*
UsuńŚwietny ! Zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Oczywiście wpadnę do Ciebie :)
UsuńO.o zaskoczyłaś mnie tym spotkaniem :D Świat jest naprawdę małyxD Bardzo fajna rozmowa Maćka i Karoliny ;) Jeżeli chłopak zapamiętał jak ona wyglądała, to widać,że utkwiła mu w pamięci xD Czekam na rozwój akcji, dużo weny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Cieszę się, że udało mi się Cię zaskoczyć. Pozdrawiam :)
Usuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńU mnie pojawiła się już szóstka. Serdecznie zapraszam ! http://daj-mi-skrzydla.blogspot.com/2013/04/six.html
hej! ;3 serdecznie zapraszam na nową część --> http://fcb-en-mi-corazon.blogspot.com/ pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńcześć pojawił się już nowy rozdział :D http://lovebyskijumpers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo i bombowo. Czyli wychodzi na to, że ludzie potrafią się zaleźć nawet na końcu świata. I pięknie.
OdpowiedzUsuńMaciuś Kot.
Karolinka.
Boski duet, już mi się podoba. Dzięki Bogu, że rycerz trafił do księżniczki w środku lasu xDD Bo chyba byłoby z nią kiepsko bez jego pomocy :)
Ale zaskoczyłaś mnie ogromnie. Tym, że on również się tam znalazł. No normalnie ja nie wierzę, ale coś pięknego...
Pozdrawiam^^