Następnego dnia obudziłam się w rewelacyjnym humorze. Przez
cały poranek oglądałam zdjęcia z wczorajszego konkursu. Zrobiłam ich mnóstwo.
Fotografia wcale nie jest taka zła. Do tej pory miałam inne zdanie na ten
temat. W przeciwieństwie do Gośki, która nie przeżyłaby bez robienia zdjęć
nawet godziny. Jednak coraz to bardziej mi się to podoba. Na jednym zdjęciu
można uchwycić przepiękne momenty.
Przeglądając dalej galerię w moim aparacie przystanęłam na pewnej
fotografii. Przedstawiała ona Maćka Kota. Udało mi się zrobić to zdjęcie,
podczas gdy Maciek udzielał wywiadu. Już od dawna ten skoczek był jednym z
moich ulubionych zawodników. Podczas każdego konkursu mocno go dopingowałam,
całym sercem wierzę, że jeszcze kiedyś pokaże nam wszystkim, na co tak naprawdę
go stać.
Zerknęłam na zegarek, dochodziła już 10: 00, postanowiłam wziąć szybki prysznic i zejść na śniadanie. Rodziców nie było już w domu. Na lodówce byłą przypięta karteczka.
Zerknęłam na zegarek, dochodziła już 10: 00, postanowiłam wziąć szybki prysznic i zejść na śniadanie. Rodziców nie było już w domu. Na lodówce byłą przypięta karteczka.
,,Nie chciałam Cię budzić wcześniej. Jesteśmy z tatą w pracy. Zrobiłam dla Ciebie kanapki. Jeśli będziesz chciała zjeść obiad, wszystko jest w lodówce wystarczy tylko podgrzać." Mama
Wyjęłam kanapki, zrobiłam sobie herbatę i zabrałam się za
konsumpcję śniadania. Zerknęłam na kalendarz. Była sobota 21 styczeń. Dzisiaj
mamy drugi, zarazem ostatni konkurs pucharu świata w skokach rozgrywany w
Polsce. Bardzo cieszyła mnie ta informacja. Jednak wcześniej musiałam iść na
trening. Przed Australian Open zwiększyliśmy treningi w skutek, czego gram w
tenisa sześć razy w tygodniu po trzy, cztery godziny. Tylko wczoraj wyjątkowo
miałam wolne.
O w pół do dwunastej byłam już gotowa do wyjścia. Zabrałam z przedpokoju torbę treningową i opuściłam dom. Na korty nie miałam daleko, więc postanowiłam się przespacerować. Zakopane o tej porze roku jest przepiękne. Bardzo cieszę się z tego powodu, że mieszkam właśnie tutaj. Chwilę potem byłam już na kortach.
- Dzień dobry – przywitałam się z moim trenerem.
- Dzień dobry Karolinko – niestety zaraz będę musiał się z Tobą pożegnać. Muszę załatwić bardzo ważną sprawę. Będziesz trenować dziś z Sebastianem.
-Dobrze, dobrze – oznajmiłam. Muszę przyznać, że bardzo mnie to ucieszyło lubiłam trenować z tym chłopakiem.
Dzisiejszy trening minął bardzo dobrze. Rozgrzewka, ćwiczenie techniki, a następnie gra. Szczerze mówiąc to osobiście wolę trenować niż grać mecze.
Z treningu do domu biegłam morderczym tempem. W padłam do mieszkania, wzięłam szybki prysznic i byłam gotowa do wyjścia. Po 15 minutach byłam już pod Wielką Krokwią. Znalazłam w tłumię Gosię, co nie było takie trudne, gdyż byłą w naszym ulubionym miejscu i razem oglądałyśmy dzisiejszy konkurs. Był rewelacyjny. Udana pierwsza seria i świetne skoki naszych chłopaków spowodowały, że przed dwoma ostatnimi kolejkami Polska zajmowała pozycję lidera. Nadszedł czas na Krzysia Miętusa, który niespodziewanie dostała mocny podmuch wiatru i wylądował zaraz za bulą. Niestety Kamil Stoch nie odrobił straty i ostatecznie wylądowaliśmy na 2 miejscu, za Słowenią i przed Niemcami.
- Dziewczyny! Poczekajcie! – Usłyszałyśmy za nami głos Thomasa, który wraz z Gregorem biegł w naszą stronę.
- Cześć – powiedziałyśmy równocześnie
- Co się stało, że tak pędzicie – spytałam.
- Nic się nie stało, po prostu pomyśleliśmy, że pójdziecie z nami do jakiegoś fajnego baru – powiedział Gregor
- Mam nadzieję, że się zgodzicie – dopowiedział Thomas całując swoją dziewczynę w policzek.
- No, nie wiem. Miałam dzisiaj…
- Bardzo chętnie- odrzekła Gosia wcinając mi się w zdanie. Spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem. Jednak ona uparcie twierdzi, że się trochę rozerwiemy i dobrze mi to zrobi.
Chwilę później siedzieliśmy już w klubie popijając zimną colę. Gosia z Thomasem gdzieś sobie poszli, a ja zostałam sama z Gregorem.
- Może zatańczymy – zwrócił się do mnie chłopak.
- Nie. Wiesz, co przepraszam, ale nie za dobrze się czuję – palnęłam.
- No to może pójdziemy na spacer. Pokażesz mi Zakopane – nie dał za wygraną Gregor.
- Naprawdę nie chcę mi się stąd ruszać – w dalszym ciągu odmawiałam.
Zapanowała cisza. Chłopak po kilku nieudanych próbach najwyraźniej odpuścił. Jednak po chwili wstał ze swojego miejsca i przysiadł się obok mnie. Najzwyczajniej w świecie zaczął się do mnie kleić. Czy ja kiedyś wspominałam, że on jest miły ? Cofam to.
W pewnym momencie Gregor przysunął się do mnie jeszcze bardziej, otoczył mnie ramieniem i zaczął całować. Tego już było z a wiele. Wyrwałam się z jego objęć i szybko wstałam z kanapy.
- Ogarnij się człowieku – wykrzyknęłam. Znamy się zaledwie dwa dni, a tak w ogóle jestem zajęta mam chłopaka – odparłam. Wzięłam do ręki colę i bez zastanowienia wylałam całą zawartość szklanki na skoczka.
Szybko wybiegłam z klubu i udałam się w stronę mojego domu. Przemierzając kolejne zakopiańskie ulice nie patrzyłam nawet na ludzi, co chwilę kogoś potrącając. Jednak moja wyprawa do domu nie przebiegła pomyślnie. Stając na śliski chodnik straciłam równowagę. Upadając zaczepiłam o jakiegoś chłopaka i wylądowałam prosto na nim.
- Jak łazisz? – wydarłam się na obcą osobę.
- Co ? To ty na mnie wpadasz, lądujesz na mnie zamiast na twardym chodniku, czym ratuję Cię od masy siniaków, a ty jeszcze na mnie krzyczysz – wyrecytował brunet. Dopiero teraz zauważyłam, że chłopakiem, na którym właśnie leżę jest nie kto inny jak Maciej Kot.
- Przepraszam – wydukałam podnosząc się i otrzepując ze śniegu. Byłam taka zła na Schlierenzauera, że musiałam się na kimś wyżyć, a że Maciek był pierwszą osobą, jaką napotkałam na swojej drodze padło akurat na niego.
- Chyba ktoś na Ciebie czeka – rzekł chłopak wskazując na prawo.
Spojrzałam we wskazanym przez Maćka kierunku. Jakieś kilkadziesiąt metrów od nas stał Wojtek. Widać było, że jest na coś lub kogoś bardzo zły.
- Dziękuję – rzuciłam do Maćka i popędziłam w kierunku mojego chłopaka. Chciałam pocałować go w policzek jednak on szybkim ruchem się ode mnie odsunął, co bardzo mnie zdziwiło.
- Coś się stało ? – zapytałam
- Jeszcze się pytasz ? Przychodzę do Twojego domu. Twoja mama mówi mi, że poszłaś na jakąś imprezę. Idę za Tobą do wskazanego klubu, aż tu naglę widzę moją dziewczynę leżącą na jakimś obcym chłopaku, w dodatku na środku ulicy – powiedział na jednym wydechu Wojtek.
- Wojtek. Ale to nie tak jak myślisz. Ja tylko się poślizgnęłam i na niego upadłam. Ja go w ogóle nie znam – powiedziałam.
- Yhy ! Każdy tak mówi. Ja już swoje wiem – odrzekł chłopak.
- Ale ja mówię prawdę. Jak mi nie wierzysz spytaj Maćka - wycedziłam.
- Maćka powiadasz. Podobno go nie znasz, a tutaj wiesz jak ma na imię.
- Naprawdę go nie znam. Wojtek zrozum, że ja mówię prawdę. Maciek jest skoczkiem, więc stąd wiem jak się nazywa – kontynuowałam.
- Dobrze, dobrze, z każdym słowem pogrążasz się jeszcze bardziej – brnął w kłótnię Wojtek
- Ale…
- Karolina z nami koniec- powiedział chłopak poważnym głosem
- Co? Ty chyba sobie żartujesz. Za takie coś chcesz mnie zostawić- odparłam.
- Nigdy nie mówiłem tak poważnie. Od dawna wiedziałem, że taka jesteś – rzekł.
- Jaka ? – zapytałam.
- Cały czas miała inne rzeczy na głowie. Tenis, skoki, a ja zszedłem w Twoim życiu na drugi plan – mówił – Znalazłaś sobie teraz skoczka, więc będziesz dogadywała się z nim lepiej niż ze mną, jeśli wcześniej nie rzuci Cię dla innej – ciągnął swój monolog.
- Wojtek Ty chyba jesteś nienormalny. Jak możesz w ogóle mówić takie rzeczy.
- A jak Ty możesz kłamać.
- Ja nie kłamię.
- Z pewnością, z pewnością. Nie mamy, o czym gadać – nadal poważnie mówił Wojtek – Na świecie jest tyle dziewczyn, nie wiem, dlaczego jeszcze do dziś z Tobą chodzę – mówił.
Coo ? – wykrzyknęłam – Tego już za wiele. Możesz sobie obrażać, kogo chcesz, ale nie mnie. Nie pozwolę na poniżanie mojej osoby – oznajmiłam podnosząc głos – Spieprzaj - wykrzyknęłam tak głośno, że patrzyli się na nas wszyscy ludzie. W tym momencie w ogóle mnie to nie obchodziło.
- Z miłą chęcią – odezwał się Wojtek. Złapał mnie za ręce i z całej siły uderzył w policzek – Jeszcze zobaczymy – krzyknął, po czym puścił moje ręce i odszedł.
Złapałam się za piekący policzek i w osłupieniu stałam nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszałam.
O w pół do dwunastej byłam już gotowa do wyjścia. Zabrałam z przedpokoju torbę treningową i opuściłam dom. Na korty nie miałam daleko, więc postanowiłam się przespacerować. Zakopane o tej porze roku jest przepiękne. Bardzo cieszę się z tego powodu, że mieszkam właśnie tutaj. Chwilę potem byłam już na kortach.
- Dzień dobry – przywitałam się z moim trenerem.
- Dzień dobry Karolinko – niestety zaraz będę musiał się z Tobą pożegnać. Muszę załatwić bardzo ważną sprawę. Będziesz trenować dziś z Sebastianem.
-Dobrze, dobrze – oznajmiłam. Muszę przyznać, że bardzo mnie to ucieszyło lubiłam trenować z tym chłopakiem.
Dzisiejszy trening minął bardzo dobrze. Rozgrzewka, ćwiczenie techniki, a następnie gra. Szczerze mówiąc to osobiście wolę trenować niż grać mecze.
Z treningu do domu biegłam morderczym tempem. W padłam do mieszkania, wzięłam szybki prysznic i byłam gotowa do wyjścia. Po 15 minutach byłam już pod Wielką Krokwią. Znalazłam w tłumię Gosię, co nie było takie trudne, gdyż byłą w naszym ulubionym miejscu i razem oglądałyśmy dzisiejszy konkurs. Był rewelacyjny. Udana pierwsza seria i świetne skoki naszych chłopaków spowodowały, że przed dwoma ostatnimi kolejkami Polska zajmowała pozycję lidera. Nadszedł czas na Krzysia Miętusa, który niespodziewanie dostała mocny podmuch wiatru i wylądował zaraz za bulą. Niestety Kamil Stoch nie odrobił straty i ostatecznie wylądowaliśmy na 2 miejscu, za Słowenią i przed Niemcami.
- Dziewczyny! Poczekajcie! – Usłyszałyśmy za nami głos Thomasa, który wraz z Gregorem biegł w naszą stronę.
- Cześć – powiedziałyśmy równocześnie
- Co się stało, że tak pędzicie – spytałam.
- Nic się nie stało, po prostu pomyśleliśmy, że pójdziecie z nami do jakiegoś fajnego baru – powiedział Gregor
- Mam nadzieję, że się zgodzicie – dopowiedział Thomas całując swoją dziewczynę w policzek.
- No, nie wiem. Miałam dzisiaj…
- Bardzo chętnie- odrzekła Gosia wcinając mi się w zdanie. Spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem. Jednak ona uparcie twierdzi, że się trochę rozerwiemy i dobrze mi to zrobi.
Chwilę później siedzieliśmy już w klubie popijając zimną colę. Gosia z Thomasem gdzieś sobie poszli, a ja zostałam sama z Gregorem.
- Może zatańczymy – zwrócił się do mnie chłopak.
- Nie. Wiesz, co przepraszam, ale nie za dobrze się czuję – palnęłam.
- No to może pójdziemy na spacer. Pokażesz mi Zakopane – nie dał za wygraną Gregor.
- Naprawdę nie chcę mi się stąd ruszać – w dalszym ciągu odmawiałam.
Zapanowała cisza. Chłopak po kilku nieudanych próbach najwyraźniej odpuścił. Jednak po chwili wstał ze swojego miejsca i przysiadł się obok mnie. Najzwyczajniej w świecie zaczął się do mnie kleić. Czy ja kiedyś wspominałam, że on jest miły ? Cofam to.
W pewnym momencie Gregor przysunął się do mnie jeszcze bardziej, otoczył mnie ramieniem i zaczął całować. Tego już było z a wiele. Wyrwałam się z jego objęć i szybko wstałam z kanapy.
- Ogarnij się człowieku – wykrzyknęłam. Znamy się zaledwie dwa dni, a tak w ogóle jestem zajęta mam chłopaka – odparłam. Wzięłam do ręki colę i bez zastanowienia wylałam całą zawartość szklanki na skoczka.
Szybko wybiegłam z klubu i udałam się w stronę mojego domu. Przemierzając kolejne zakopiańskie ulice nie patrzyłam nawet na ludzi, co chwilę kogoś potrącając. Jednak moja wyprawa do domu nie przebiegła pomyślnie. Stając na śliski chodnik straciłam równowagę. Upadając zaczepiłam o jakiegoś chłopaka i wylądowałam prosto na nim.
- Jak łazisz? – wydarłam się na obcą osobę.
- Co ? To ty na mnie wpadasz, lądujesz na mnie zamiast na twardym chodniku, czym ratuję Cię od masy siniaków, a ty jeszcze na mnie krzyczysz – wyrecytował brunet. Dopiero teraz zauważyłam, że chłopakiem, na którym właśnie leżę jest nie kto inny jak Maciej Kot.
- Przepraszam – wydukałam podnosząc się i otrzepując ze śniegu. Byłam taka zła na Schlierenzauera, że musiałam się na kimś wyżyć, a że Maciek był pierwszą osobą, jaką napotkałam na swojej drodze padło akurat na niego.
- Chyba ktoś na Ciebie czeka – rzekł chłopak wskazując na prawo.
Spojrzałam we wskazanym przez Maćka kierunku. Jakieś kilkadziesiąt metrów od nas stał Wojtek. Widać było, że jest na coś lub kogoś bardzo zły.
- Dziękuję – rzuciłam do Maćka i popędziłam w kierunku mojego chłopaka. Chciałam pocałować go w policzek jednak on szybkim ruchem się ode mnie odsunął, co bardzo mnie zdziwiło.
- Coś się stało ? – zapytałam
- Jeszcze się pytasz ? Przychodzę do Twojego domu. Twoja mama mówi mi, że poszłaś na jakąś imprezę. Idę za Tobą do wskazanego klubu, aż tu naglę widzę moją dziewczynę leżącą na jakimś obcym chłopaku, w dodatku na środku ulicy – powiedział na jednym wydechu Wojtek.
- Wojtek. Ale to nie tak jak myślisz. Ja tylko się poślizgnęłam i na niego upadłam. Ja go w ogóle nie znam – powiedziałam.
- Yhy ! Każdy tak mówi. Ja już swoje wiem – odrzekł chłopak.
- Ale ja mówię prawdę. Jak mi nie wierzysz spytaj Maćka - wycedziłam.
- Maćka powiadasz. Podobno go nie znasz, a tutaj wiesz jak ma na imię.
- Naprawdę go nie znam. Wojtek zrozum, że ja mówię prawdę. Maciek jest skoczkiem, więc stąd wiem jak się nazywa – kontynuowałam.
- Dobrze, dobrze, z każdym słowem pogrążasz się jeszcze bardziej – brnął w kłótnię Wojtek
- Ale…
- Karolina z nami koniec- powiedział chłopak poważnym głosem
- Co? Ty chyba sobie żartujesz. Za takie coś chcesz mnie zostawić- odparłam.
- Nigdy nie mówiłem tak poważnie. Od dawna wiedziałem, że taka jesteś – rzekł.
- Jaka ? – zapytałam.
- Cały czas miała inne rzeczy na głowie. Tenis, skoki, a ja zszedłem w Twoim życiu na drugi plan – mówił – Znalazłaś sobie teraz skoczka, więc będziesz dogadywała się z nim lepiej niż ze mną, jeśli wcześniej nie rzuci Cię dla innej – ciągnął swój monolog.
- Wojtek Ty chyba jesteś nienormalny. Jak możesz w ogóle mówić takie rzeczy.
- A jak Ty możesz kłamać.
- Ja nie kłamię.
- Z pewnością, z pewnością. Nie mamy, o czym gadać – nadal poważnie mówił Wojtek – Na świecie jest tyle dziewczyn, nie wiem, dlaczego jeszcze do dziś z Tobą chodzę – mówił.
Coo ? – wykrzyknęłam – Tego już za wiele. Możesz sobie obrażać, kogo chcesz, ale nie mnie. Nie pozwolę na poniżanie mojej osoby – oznajmiłam podnosząc głos – Spieprzaj - wykrzyknęłam tak głośno, że patrzyli się na nas wszyscy ludzie. W tym momencie w ogóle mnie to nie obchodziło.
- Z miłą chęcią – odezwał się Wojtek. Złapał mnie za ręce i z całej siły uderzył w policzek – Jeszcze zobaczymy – krzyknął, po czym puścił moje ręce i odszedł.
Złapałam się za piekący policzek i w osłupieniu stałam nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszałam.
___________________________________________________________________________________________________________
Witam!
Napisałam drugi rozdział. Muszę przyznać, że poszło mi
z nim lepiej niż z pierwszym. Nie wiem, czemu, ale ta ostatnia scena naprawdę
mi się podoba. Chyba muszę w następnych rozdziałach pisać więcej scen z
przemocą. A co... nie będzie tak kolorowo. Dobrze już się tak nie rozpisuję.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
Owszem muszę Cię pochwalić, ze rozdział wyszedł Ci boski!!!! :)
OdpowiedzUsuńSpacer po moim ukochanym mieście jeśli chodzi o góry, no przyjemnie się było wczuć w bohaterkę :)
Co do relacji Gregor i ona, szczerze? Potraktowałaś go ulgowo, a z liścia mu trza było ^^
Ciekawe jakby się wytłumaczył od odcisków na policzkach. xD
Maciek, jaki dżentelmen, a ty na niego krzyczysz? W przypadku krzyków stosuj pytajniki i wykrzykniki ^^
Wojtek, no proszę się...który chłopak siętak zachowuje??? oO
Mam jedno pytanie wkład mi się błąd, ale nie wiem czy to on czy nie? Lodujesz czy lądujesz? ;)
I drugie pytanie poineważ nie napisałaś, ale odnoszę wrażenie, że szanowny Maciek był obserwatorem całej kłótni?? :D xD
Czekam na ciąg dalszy ;)
Zapraszam do mnie na 11 rozdział ;)
http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/
Na początku chciałam podziękować Ci za komentarz. Co jak co, ale takie komentarze najbardziej motywują do dalszego pisania.
UsuńTak przepraszam za pomyłkę, oczywiście powinno być lądujesz :)
Czy Maciek był obserwatorem kłótni? Wszystko okaże się w przyszłych rozdziałach :D
Co do Twojego opowiadania to jestem na etapie nadrabiania zaległości :D
Pozdrawiam :)
Proszę bardzo!
UsuńNapisałam szczerze i od serca w dodatku sama z błędami xD
Ok, będę czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział by się dowiedzieć czy miałam rację czy też nie :D
Pozdrawiam i wenki! :)
Ech, nie wiem co się dzieje z czytnikiem < który pokazuje kto wrzucił o której godzinie itp.> nowy rozdział dlatego muszę informować, bo nie wiem komu działa ta rubryka, a komu szwankuje. Przepraszam za spam :*
UsuńU mnie 12 rozdział <3
Możesz po przeczytaniu informacji skasować wiadomość :)
Gregor O.o Nie wiedziałam, że on taki jest.
OdpowiedzUsuńMaciek <3 Cieszę się że pojawił się, w opowiadaniu :)
A co do Wojtka, co za cham! Dziewczynę bić?! ;/
Rozdział piękny, czekam na kolejny i wenki życzę ; )
http://skijumpinglovestory.blogspot.com/
Luduuu! Co to za facet, który uderza dziewczynę?! Ten Wojtek to niezły aparacik jest. Masz u mnie plus, sprawiłaś, że zrobiłam oczy na pół twarzy, czytając ten fragment:D Jest mój Maciej i jest lux. Czekam na rozwój wydarzeń:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością odwiedzę Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Co za prostak! Grrrrrrrrrrr, nie znoszę takich facetów! Powinni się w piekle smażyć! Nie rozumiem, jak można uderzyć dziewczynę, w dodatku praktycznie za nic. Ajj, mogła mu oddać! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na http://na-pare-chwil.blogspot.com/ :)
Wojtek to cham, świnia, głupek... Chyba wystarczy tych wyzwisk. Zdenerwowałam się ! :D Jak on ma czelność uderzyć dziewczynę ?! Pojawił się Maciek - dość nieoczekiwanie, co bardzo mi się spodobało. Ahh ten nachalny Gregor. Rozbawiłaś mnie tą całą sytuacją z nim ! :) Ależ się chłopak uparł... Czekam na rozwój wydarzeń i mam nadzieję, że wkrótce pojawi się następny. Ogólnie pomysł i opowiadanie jest świetne, z przyjemnością się je czyta ! <3 Tylko drobny ortograf... Nie żucił, tylko rzucił. A tak po za tym wszystko w jak najlepszym porządku. Pozdrawiam i z weną ! Zapraszam do siebie: http://storyaboutskijumpers.blog.pl/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam najmocniej za ten błąd. Dziękuję bardzo za komentarz i szczerą opinię :)
UsuńZaczyna się rozkręcać ;) Oczywiści Wojtek stał się wrogiem publicznym numer 1 xD Mam nadzieje,że w następnym rozdziale okaże się,że głowna bohaterka pobiegła za tym beznadziejnym "chłopcem" i kopnie go porządnie w twarz..... Uderzyć dziewczynę w twarz przez to,że on ma jakieś dziwne wymysły... Możesz uznać ten rozdział za udany bo wzbudza emocje w czytelnikach, a to (przynajmniej dla mnie) jest najważniejsze xD Pojawiło się parę błędów, ale to już Madelaine ci napisała ;) Powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńGłupek, idiota, debil, prostak. Co ja Ci mogę jeszcze powiedzieć? Ale, no co. Lubię takich xd
OdpowiedzUsuńhttp://utworzymy-pelnie.blogspot.com/
nowy ;d
Kiedy następny ? Super
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Następny rozdział pojawi się jutro :)
UsuńMam usta otwarte ze zdumienia. Nie mogę w to uwierzyć. Greg pchał się z łapskami (i nie tylko). Wpadła na Maćka Kota. Poturbowała biednego chłopaka. A tu jak z czarodziejskiego kapelusza... Wojtek. Którego nie znam. Czy ja kogoś przegapiłam? Jakiś ważny moment? A teraz to. Uderzył ją. Cham. Podła świnia. Dupek. Palant. Idiota. A to tylko najłagodniejsze z określeń jakie cisną mi się na usta.
OdpowiedzUsuńŚmigam dalej, zobaczyć jak to będzie.
Uch.
Bosh. Ten Wojtek, to totalny baran. Masakra. Przepraszam, musiałam to napisać ;)
OdpowiedzUsuń30 year old Executive Secretary Phil Prawle, hailing from Mont-Tremblant enjoys watching movies like Major League and Ice skating. Took a trip to Strasbourg – Grande île and drives a XC60. kliknij po wiecej
OdpowiedzUsuńradca prawny zus rzeszow
OdpowiedzUsuń