sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 1



Siedziałam na zimnej ławce i tępo wpatrywałam się w spacerujących ludzi. Odkąd pamiętam zawsze tutaj przychodziłam, gdy miałam jakiś problem lub gdy po prostu byłam szczęśliwa.  Było to piękne miejsce. W tle widniały prześliczne góry, z jednej strony zaśnieżony las, a z drugiej Wielka Krokiew. Bardzo lubię moją miejscowość – Zakopane. Kocham patrzeć na skocznie, mogłabym tutaj przesiedzieć całe moje jakże okropne życie.
Nazywając moje życie ,,okropnym’’ mówię szczerą prawdę. Ciągle mam jakieś problemy. W szkole nigdy nie miałam znajomych, wszystkie dziewczyny z klasy były zazdrosne, że uczę się lepiej od nich. Czy to moja wina? Po prostu mam dobrą pamięć, zapamiętuje wiele rzeczy łatwiej od innych osób. W domu – jak to w domu. Rodzina starała się we wszystkim mnie wspierać. Jednak z mamą nigdy nie miałam przyjacielskich relacji. Zawsze marzyłam, aby mama była moją najwierniejszą przyjaciółką, jednak nigdy to nie nastąpiło. Moja mama zawsze za wzór stawiała moją starszą siostrę – Patrycje. Była dla niej ideałem. Wysoka, śliczna niebieskooka, brunetka. Zawsze ładnie ubrana. Trzeźwo myśląca realistka. Doktorantka chemii, posiadająca dobrą pracę i wspaniałego, kochającego męża - Tomka. Wymarzona córeczka mojej mamusi. A ja… średniego wzrostu, niebieskooka nastolatka z burzą brązowych włosów. Byłam zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny w moim wieku. Nigdy nie latałam jak opętana za chłopakami, nienawidziłam zakupów, nie lubiłam się stroić. Kochałam chodzić w getrach, luźnej koszulce i trampkach. Kolejną rzeczą, której nie mogła zrozumieć moja mama było to, że kocham sport. To właśnie sport sprawia, że do dzisiaj normalnie funkcjonuję. Uwielbiam skoki narciarskie. Nie wyobrażam sobie bez nich ani jednego dnia .Śmiało mogę uznać skocznie za mój drugi dom. Ponadto kocham biegi narciarskie, piłkę nożną i tenis ziemny. Skoro mowa o tenisie to właśnie tę dyscyplinę trenuję od 10 roku życia. Na korcie mogę się od stresować i zapomnieć o całym otaczającym mnie świecie.
Jeśli chodzi o mojego tatę to nie faworyzował żadnej z nas, kochał wszystkich równo. To właśnie tata chodził ze mną do przedszkola, to on zapisał mnie na pierwszy trening. Wspierał mnie zarówno w pierwszych sportowych sukcesach jak i porażkach. W moim życiu jest jeszcze kilka osób, dzięki, którym do dziś nie zwariowałam. Moja ciocia Alicja, z którą zawsze można szczerze porozmawiać. Bardzo lubię odwiedzać ją w jej kwiaciarni. Ciocia Ala zawsze mi pomagała. Jej duchowe wsparcie jest mi bardzo potrzebne. Do powyższego grona należy jeszcze moja jedyna przyjaciółka – Gosia, mój trener, jego syn - Sebastian oraz mój wujek – Łukasz. Tak, tak mowa tutaj o Łukaszu Kruczku. Jest to brat mojego taty to właśnie oni zarazili mnie miłością do skoków. Ostatnią osobą, którą darzę miłością jest mój chłopak – Wojtek. Poznaliśmy się parę lat temu na meczu piłki nożnej. Od tamtej pory utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, byliśmy dobrymi znajomymi aż w końcu staliśmy się parą.
- Tutaj jesteś. Wszędzie Cię szukałam – z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
- Tak. A co się stało, że jesteś taka podekscytowana ? – zapytałam bez entuzjazmu
- No jak to, co, przecież za dwa tygodnie grasz w kwalifikacjach do Australian Open. – odparła Gosia.
- Aha…  O to Ci chodzi – mruknęłam.
- Boże, Kala. Grasz  w wielkim szlemie, a ty się nie cieszysz – zakomunikowała Gosia. Robiąc zdziwioną minę i przysiadając się obok mnie.
- Przypominam Ci, ze to tylko kwalifikacje.
- No i co z tego, ale przecież na pewno dostaniesz się do turnieju głównego.
- Myślisz, że chce mi się tam jechać. Zmiana czasu, przemęczenie, długa podróż.
- Kochana wiedziałaś w co się pakujesz chodząc na pierwsze treningi.
No właśnie niby wiedziałam. Każdy sport wymaga poświęceń. Oglądając coś w telewizji każdy z nas myśli, że chciałby być na miejscu naszego ulubieńca. Jednak nie zdajemy sobie sprawy ile sportowcy włożyli trudu, z ilu rzeczy musieli zrezygnować, aby osiągnąć wymarzony sukces.
- Chodźmy już. Bo jeszcze zachorujemy. Jest strasznie zimno. A pamiętaj, że jutro są u nas zawody – oznajmiła Gosia.
- Gośka, jak mogłabym zapomnieć o takiej rzeczy. Ja pamiętam o każdym konkursie, a Ty mi przypominasz, że juto są zawody na Wielkiej Krokwi.
- No już dobrze, dobrze. Idziemy – odparła Gosia.
Niechętnie wstałam z ławki i udałam się za moją przyjaciółką.
Po kliku minutach spaceru byłam już w domu. Pośpiesznie zdjęłam kurtkę i poszłam do kuchni, aby przygotować sobie kolacje. Siedząc nad talerzem kanapek i kubkiem gorącej herbaty usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Pospiesznie przełknęłam łyk gorącego napoju i wyjęłam telefon z kieszeni.
- No wreszcie odebrałaś - usłyszałam po drugiej stronie głos Gosi.
- Co się dzieję ? – zapytałam zdziwiona szczęśliwym głosem Guni.
- Jak wracałam ze skoczni spotkałam Thomasa. Odprowadził mnie pod dom. Mówił, że jestem dla niego ważna i… - urwała na moment
- i… ?-  zapytałam
- Jesteśmy razem – odparła Gośka.
- Gratulacje kochana. Od dawna mówiłam, że do siebie pasujecie. Cały czas Ci powtarzałam, że on do ciebie coś czuje tylko ty jak zwykle uparcie twierdziłaś, że się mylę – powiedziałam. Pożegnałam się z Gosią i zabrałam się za konsumpcję kanapek.
Cały wieczór zszedł mi na przemyśleniach. Z mojej głowy nie mógł wyjść temat Gosi i Thomasa. Byłam przeszczęśliwa, że moja przyjaciółka wreszcie znalazła sobie świetnego chłopaka. Oboje znali się już od dawna. Każdy dziwił się, że są tylko znajomymi. Jednak zarówno Gosi jak i Thomasowi brakowało odwagi, aby prosto z serca powiedzieć ,,Kocham Cię”. Z całego serca cieszę się, że wreszcie to nastąpiło, bo tworzą oni naprawdę zgraną parę. Zmęczona całym dniem postanowiłam wcześniej położyć się spać. Zasnęłam dość szybko.
Następnego dnia obudził mnie głos mamy wołającej mnie na śniadanie. Wchodząc do kuchni przywitałam się  z rodzicami i zaczęłam jeść moje śniadanko.
- Córeczko, wczoraj wieczorem zarezerwowałem bilety na samolot do Australii – odezwał się mój tata przełykając łyk kawy.
- Tato. A kto leci ze mną przecież nie wyślecie mnie tam samą.
- Córciu jak takie coś w ogóle może przychodzić Ci do głowy. Lecisz ze mną, z mamą, za pewne z Gosią no i oczywiście z trenerem – wyliczył tata.
Na samą myśl o tym turnieju robiło mi się słabo. Stresowałam się strasznie. Zostało tylko kilkanaście dni. No właśnie zaledwie kilkanaście dni. Karolina! Przestań! Nie myśl już o tym. Z mojego wewnętrznego monologu wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
- Cześć. A ty, co znowu śpisz do 11.
- Nie. Wstałam wcześniej tylko taj jakoś nie było okazji żeby się umyć i ubrać – powiedziałam zamykając drzwi do domu i wpuszczając Gunie do środka.
Po tych słowach poszłam do pokoju znaleźć sobie jakieś ubranie. Udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam dokładnie ciało i ubrałam na siebie przyszykowane ciuchy. Po 20 minutach byłam z powrotem na dole. W chodząc do salonu ujrzałam Gosie oglądającą album ze zdjęciami. Miałyśmy wtedy po kilka lat. Czasami brakuję mi tych beztroskich lat, gdzie nic się nie liczyło. Będąc małymi dziećmi żyjemy chwilą. Nie martwimy się tym, co będzie jutro, nie rozpamiętujemy przeszłości.
- Dobra Kala. Koniec tej sielanki. Rusz się wreszcie, jest już 13.00. Za 3 godziny rozpocznie się konkurs, a my jeszcze tutaj siedzimy- odparła Gośka.
- A obiad. Nie zapominaj, że nic nie jadłyśmy- oznajmiłam wstając z kanapy i wychodząc do przedpokoju.
- Czy dla ciebie jedzenie zawsze będzie najważniejsze- spytała Gosia śmiesznie pokręcając głową.
- Najważniejsze nie jest, ale ważne – odparłam.
- Dobra chodź już. Jak się pospieszymy to zdążymy zjeść coś w centrum.
Za niespełna 30 minut siedziałyśmy już w przytulnej restauracji zajadając się cieplutką zupą.
- Gośka patrz idzie Thomas z Gregorem i Andreasem.
Skoczkowie idąc za Morgim podeszli do naszego stolika. Moja przyjaciółka przywitała się ze swoim chłopakiem, a ja zapoznałam się z Gregorem i Andim. Jakoś wcześniej nigdy nie miałam okazji poznać osobiście jakiegoś skoczka. Mimo, że moim wujkiem jest Kruczek jakoś szczęście w tej sprawie mi nie dopisywało. Od kilku miesięcy znałam tylko Thomasa, ze względu na to, że wiele razy spotykał się z Gunią. W towarzystwie austriackich skoczków udałyśmy się pod Wielką Krokiew. Ku mojemu zdziwieniu chłopcy okazali się naprawdę sympatyczni. Szczególnie miły był Gregor, co nie ukrywam, że troszkę mnie zdziwiło. Wydawał się rozkapryszonym dzieciakiem, któremu nic nigdy nie pasuję. Jednak był Iny niż sobie wyobrażałam. Czasami pozory lubią mylić.
Po wejściu na teren skoczni udałyśmy się na trybuny. Miałyśmy akredytację, więc łatwo dostałyśmy się na dobre miejsca, skąd świetnie było widać rywalizację.
Wszędzie było pełno polskich jak i zagranicznych kibiców. Jak ja kocham tę zakopiańską atmosferę podczas zawodów. Coś nie do opisania. Każdy musi to przeżyć, żeby zrozumieć. Wiele razy byłam na meczach piłki nożnej. Jednak piłkarskich kibiców w żaden sposób nie można porównać do fanów skoków. Tutaj na skoczni wszyscy jesteśmy po prostu taką ,,skokową” rodziną.
Nagle na trybunach zrobiła się wielka wrzawa, gdyż spiker wyczytał nazwisko pierwszego polaka skaczącego w dzisiejszym konkursie. Wszyscy Polacy mocno zacisnęli kciuki. W konkursie startowało jeszcze kliku polskich skoczków. Do serii finałowej awansowało aż siedmiu naszych reprezentantów. Dzisiejszy konkurs wygrał Anders Jacobsen,  drugi był jego rodak Anders Bardal, a trzeci nie, kto inny jak - Kamil Stoch. Na wysokiej piątej pozycji uplasował się Maciek Kot.
- Niesamowity konkurs. Prawda ? – usłyszałam za sobą radosny głos wujka.
- No jasne. Z roku na rok atmosfera jest jeszcze wspanialsza – odparłam.
- Ciekawe, jaką formę chłopcy zaprezentują jutro? – oznajmiła Gosią.
- Jeśli dopiszą warunki, a chłopcy będą skakać tak jak na treningach bądź w dzisiejszym konkursie to powinno być dobrze- powiedział Kruczek, żegnając się z nami i podążając w kierunku moich rodziców, którzy mieli miejsca w innym sektorze. A my z Gusią postanowiłyśmy iść na spacerek.
Po godzinnym spacerze po zakopiańskich Krupówkach poszłyśmy do domu. Byłam taka zmęczona. Wchodząc do pokoju rzuciłam aparat i resztę swoich rzeczy i szybko pobiegłam do łazienki by po 15 minutach leżeć w cieplutkim łóżku i dać się ponieść wyobraźni snów. 

_____________________________________________________________________________________________________



Hej :)
Wreszcie dodałam pierwszy rozdział. Jak pewnie zauważyliście akcja tego opowiadanie zaczęła się rozgrywać w 2013 r. Dokąd dotrwa ? Tego jeszcze nie wiem :p
Pozdrawiam serdecznie :)  Myślę, że odcinek się podobał i zapraszam na następny, który już niebawem się ukaże.

18 komentarzy:

  1. Co tu taka cisza w komentarzach? Słabo się reklamujesz:P Pierwszy rozdział ciężko się ocenia, bo jeszcze nie wiadomo zbytnio o co chodzi. Jest utalentowana bohaterka, wydarzenia opisywane są z jej perspektywy, więc będziemy mieć dokładny wgląd w jej myśli i uczucia. Trochę się z nią utożsamiłam, bo sama jestem taką wiecznie gorszą młodszą siostrą :P Są Polacy, są Austriacy... hmmm... może być ciekawie:) Styl pisania przyjemny dla oka, nie ma przekleństw (mam nadzieję, że tak będzie i później)będziesz się rozkręcać z rozdziału na rozdział. Życzę weny i pozdrawiam:*
    http://summer-story2013.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :* No komentarzy mało, ale to dopiero początki w mojej blogowej karierze :D Postaram się o to, by przekleństwa się nie pojawiały :D Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. pisz pisz pisz prosze bo już nie moge sie doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że trafiłam na tego bloga przez przypadek. Zamierzam pozostać, ponieważ bardzo fajnie opisujesz!
    Są polscy skoczkowie, są również austriaccy! Gratuluję pomysłu, czekam na rozwinięcie!

    Proszę informuj mnie na moim blogu, jednocześnie zapraszam do niego!
    Dodaję Cię do linków! Będę wiedziała kiedy dodałaś nowy rozdział!

    Pozdrawiam i weny Ci życzę!
    http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Z wielką chęcią odwiedze Twojego bloga. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Charlotte nie chcę spamować, więc piszę pod moim postem, że u mnie jeśli jesteś zainteresowana jest już XI rozdział!
      Zapraszam w wolnej chwili jeśli oczywiście chcesz!
      Pozdrawiam i czekam na jakiś nowy rozdział u ciebie!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Australian Open, wooow! Ja to pewnie bym od miesięcy nie spała, gdybym miała okazję tam wystąpić, nawet w kwalifikacjach :D Zawsze w mojej wyobraźni przedstawiałam siebie jako drugą Serene Williams, hahaha, dziecięce marzenia ;)
    Początek ciekawy, czekam na rozwój akcji :)

    http://na-pare-chwil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. Bardzo ciekawie napisany rozdział. Czekam na więcej :) Kiedy next ??? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Następny rozdział najpóźniej w czwartek :)

      Usuń
  6. Świetny rozdział :D Czekam na dalszą część ! Ciekawie się zaczyna... Zapraszam do siebie na nowy: http://storyaboutskijumpers.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie mi się czytało ten rozdział :)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    http://skijumpinglovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://utworzymy-pelnie.blogspot.com/
    nowość!:D

    OdpowiedzUsuń
  9. No no , fajnie ! :)
    Australian Open ? - trafiłaś w moje serce !! Gram w tenisa, i chociaz wiem, że nie nadawałabym sie tam, to po prostu kocham oglądać jak grają ;3
    Zapowiada się ciekawie :>

    zapraszam do mnie na nowy rozdział :
    http://ski-lovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu świetne jest ! Naprawdę udał ci sie blog ! Czekam na następny z zaciekawieniem ! Jesteśmy do siebie bardzo pogobne . Tez gram w tenisa i uwielbiam skoki narciarskie i piłkę nożną .

    Zapraszam na mojego bloga ! Także o tenisie lecz pod inną tematyka !
    http://teniszyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam skoki narciarskie, ale jeżeli chodzi o tenis - jestem bardziej niż zielona. Bardziej, o wiele bardziej.
    Namieszanie skoczków różnych narodowości - ale to tylko plus :)
    Lubię Grega. Jest rozkapryszony. Ma fochy, ale.. jest wyjątkowy. Jedyny. Więc chyba nie mamy o czym mówić, no nie?
    Teraz udaję się na część następną :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu dopiero teraz trafiłam na twojego bloga? Zapowiada się świetnie, dlatego zapisuję sobie adresik i będę wpadać żeby nadrobić lekturę pozostałych rozdziałów.
    Narobiłaś mi "smaka" na konkurs w zakopanem. Mam nadzieję, że w styczniu w końcu doświadczę tego na żywo. ;)

    Jeśli znajdziesz chwilkę czasu, byłoby mi miło gdybyś przeczytała moje opowiadanie: onlymycreativity.blogspot.com
    Również o skokach ;)

    OdpowiedzUsuń