czwartek, 18 kwietnia 2013
Rozdział 3
Dzisiejszego dnia obudziłam się w okropnym humorze. Byłam strasznie zmęczona, a na dodatek strasznie bolała mnie głowa. Mało tego to właśnie dziś mam wyjechać do Australii. Od kłótni z Wojtkiem minęło parę dni. Od tamtego wydarzenia żadne z nas się do siebie nie odzywało. Zaraz po tym jak Wojtek powiedział, że ode mnie odchodzi było mi ciężko. Jednak postanowiłam sobie, że nigdy nie będę płakać przez żadnego chłopaka. Ku mojemu zdziwieniu szybko pozbierałam się po naszym rozstaniu. Przez ubiegłe dwa tygodnie żyłam tylko szkołą i tenisem. Nie miałam na nic czasu. Inne sprawy odeszły na bok.
- Karolina pospiesz się – usłyszałam głos mamy.
- Za dwie godziny musimy być na lotnisku w Krakowie, a na drogach mogą być korki – ponaglał mnie tata.
- Już schodzę – krzyknęłam zasuwając ostatnią torbę. Rozejrzałam się jeszcze czy przypadkiem czegoś nie zapomniałam i zbiegłam na dół.
Rodzice byli już gotowi. Wyszliśmy z domu, wiedliśmy do samochodu i opuściliśmy posesję. Wyjeżdżając z Zakopanego miałam w oczach łzy. Bałam się czy sobie poradzę. Nie chciałam opuszczać mojego ukochanego miasta. Po około 70 minutach byliśmy na lotnisku, gdzie czekali na nas mój trener z Sebastianem, Gosia i Patrycja. Wszyscy razem udaliśmy się na pokład samolotu. Podróż strasznie mi się dłużyła. W samolocie nie miałam żadnego ciekawego zajęcia. Postanowiłam poczytać jakąś książkę, jednak ten pomysł też nie wypalił. Zupełnie nie mogłam skupić się na tym, co czytam. Odłożyłam książkę i obserwowałam widoki za oknem. Po kilku godzinach bezczynnego siedzenia zasnęłam. Obudziłam się po 8 godzinach. Rodzice poinformowali mnie, że na miejscu będziemy za jakieś 10 godzin. Byłam w szoku. Co można robić w samolocie przez 10 godzin? Na szczęście Gosia była bardziej pomysłowa i wzięła ze sobą kilka naprawdę fajnych filmów. Oglądanie bardzo nas wciągnęło. Nim się obejrzałam samolot podchodził do lądowanie. Po kilkunastu minutach opuściliśmy pokład samolotu i pojechaliśmy do hotelu. Pokoje były bardzo duże. Miały szerokie, dwuosobowe łóżka. Kolor ścian w pokoju, który został mi przydzielony był kremowo – czerwony. Na środku pomieszczenia leżał gruby, puchaty dywan. Każdy pokój miał oddzielną łazienkę.
- Zbieraj się idziemy na basen – usłyszałam głos Gośki, która w parowała do mojego pokoju.
- Ale chce Ci się, dopiero, co weszliśmy do hotelu, a Ty już chcesz iść na basen – odparłam.
- Jakby mi się nie chciało to bym po Ciebie nie przychodziła – odparła moja przyjaciółka – Chcesz cały dzień spędzić w pokoju.
- Dobrze już idę. Za 15 minut będę gotowa – zakomunikowałam wyjmując z torby potrzebne rzeczy i udając się do łazienki.
Założyłam na siebie dwuczęściowy strój kąpielowy, a na to cieniutka, białą sukienkę. Na nogi włożyłam białe japonki. Włosy związałam w koczka, wzięłam ręcznik i byłam gotowa do wyjścia. Po pary minutach byłyśmy już na zewnątrz. Przywitało nas gorące słońce i cieplutki wiaterek. Pogoda była cudowna. Na kąpieli w basenie i opalaniu spędziłyśmy 2 godziny.
- Kala zobacz, jakie ciacho – powiedziała Gosia wskazując na wysokiego, mocno opalonego blondyna.
- Ziemia do Gosi. Przypominam Ci, że masz chłopaka – oznajmiłam.
- Wiem, ale ty nie masz – powiedziała – świetnie byście do siebie pasowali.
- Przestań, on nie jest w moim typie – zakomunikowałam
- Przepraszam, zapomniałam, że wolisz brunetów. No cóż będziemy szukać dalej. E, a tamten…
- Wiesz co może już lepiej pójdziemy do hotelu, bo Ci chyba słoneczko za mocno prześwieciło – oznajmiłam ciągnąc Gośkę za rękę.
Już po chwili byłam w swoim hotelowym pokoju. Postanowiłam się przebrać i iść na kolację. Po krótkim posiłku wróciłam do pokoju. Byłam zmęczona podróżą, a przecież jutro miałam swój pierwszy mecz w tym turnieju. Postanowiłam wcześniej położyć się spać. Wzięłam relaksującą kąpiel i położyłam się w łóżku, by po chwili przenieść się do krainy Morfeusza.
Rankiem obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do hotelowego pokoju. Wstałam z łóżka, przeciągnęłam się i udałam się do łazienki. Wykonałam poranne czynności. Zegar wskazywał 8:00. Postanowiłam zejść na śniadanie. Udałam się do stolika, przy którym siedzieli już moi towarzysze. Po śniadaniu pospacerowałam trochę z Gosią i Patrycją po okolicy. Fajnie nam się rozmawiało, jednak musiałyśmy już wracać. Do meczu zostały tylko 2 godziny. Musiałam się przebrać i uszykować. Moja tenisowa sukienka była biało-różowa. Spekulacje nad moim ubiorem były trudne i długie. Jednak zdecydowałam się skorzystać z propozycji mamy. Włosy zaplotłam w warkocza i założyłam daszek w kolorze sukienki. Spakowałam torbę, wzięłam ze sobą rakiety i udałam się na kort. Musze przyznać, że miałam ze sobą świetną grupę wsparcia. Na korcie było wielu kibiców. Bardzo mnie to zdziwiło, przecież to juniorski turniej, a do tego tylko kwalifikacje. Trener udzielił mi kilku cennych wskazówek. Wraz z moją przeciwniczką - Elise Mertens rozpoczęłyśmy trening. Równo o 13:00 sędzia rozpoczęła mecz. Na początku spotkania nie szło mi tak dobrze. Przegrałam pierwsze dwa gemy, jednak z czasem moja gra stawała się lepsza. Muszę przyznać, że Belgijka nie była zbyt trudną przeciwniczką. Wygrałam moje pierwsze spotkanie 6:3, 6:2. Wynik bardzo mnie zadowolił i zachęcił do dalszej rywalizacji. Moja rodzina i przyjaciele byli bardzo zadowoleni. Popołudnie zeszło mi na odpoczynku i nic nie robieniu. Szczerze powiedziawszy trochę mi się nudziło. Postanowiłam zajrzeć do Gośki.
- Hej! Co tam? – spytałam.
- Nic. Nudy straszne.
- Chodźmy gdzieś. Przecież nie będziemy siedziały tyle czasu w pokojach – zakomunikowałam.
- Jak najbardziej jestem za! Co proponujesz?·- Może pozwiedzamy miasto.
- Ok. Idzie z nami Twoja siostra?
- Jeśli się zgodzi to tak.
- Dobra to ja ją zawołam. Za 15 minut przed hotelem.
Pośpiesznie weszłam do pokoju. Przebrałam się w granatową bokserkę i dżinsowe, krótkie spodenki. Założyłam wygodne trampki. Chwyciłam aparat i byłam gotowa do wyjścia.
Chwilę później szalałyśmy z dziewczynami robiąc wiele zdjęć. Wariowałyśmy jak małe dziewczynki. Gośka zabrała Patrycji okulary i zaczęła uciekać do pobliskiego lasku. Patrycja od razu za nią pognała. Korzystając z chwili spokoju postanowiłam obejrzeć przy drożne wystawy. Stało tutaj wiele straganów z przeróżnymi pamiątkami. Postanowiłam coś każdemu kupić. Zrobiłam zakupy, jednak dziewczyn nadal nie było widać. Ruszyłam, więc w kierunku lasku. Krążyłam z 40 minut, a Patrycji i Gosi nadal nigdzie nie było. Mało tego nie potrafiłam znaleźć wyjścia z tego cholernego lasu. Postanowiłam, że do nich zadzwonię. Sięgnęłam ręką w stronę kieszeni, gdzie powinnam mieć telefon, jednak kieszeń była pusta. Dopiero teraz zorientowałam się, że moja komórka została w hotelu.
- Świetnie! – wykrzyknęłam.
Usiadłam na pieńku złamanego drzewa i z nadzieją wypatrywałam Gosi z Patrycją. Mijały sekundy, minuty, godzina, a ja nadal tutaj siedziałam. Przeraziłam się nie na żarty. Już dawno zrobiło się ciemno. W moich oczach pojawiły się łzy. Tak strasznie się bałam.
___________________________________________________________________________________________________________________
Witam! Mamy 3 rozdział. Według mnie troszkę krótki. Postaram się, aby następne były dłuższe :) Myślę, że się podobało. Następnego rozdziału możecie spodziewać się w środę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Blondyni są najlepsi! hahah nie wiem, dlaczego nie poszła za radą Gośki ;d
OdpowiedzUsuńAch te komórki, kiedyś ich nie było i ludzie sobie radzili, a dziś nikt nie wyobraża sobie życia bez nich ;d
Mam nadzieję że Karolinę odnajdzie w tym lesie jakiś przystojny tenisista :$
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
No no, rozwija sie ;*
OdpowiedzUsuńZycze weny i powodzenia ;)
http://ski-lovestory.blogspot.com/
No no jest napięcie. Czekam na nastepny rozdział i zapraszam na http://just-give-me-a-reason.blog.pl/
OdpowiedzUsuńTak, ja wiem, jak to jest zgubić się w lesie xd
OdpowiedzUsuńhttp://utworzymy-pelnie.blogspot.com/
nowy xd
Tam się przejmujesz tym, czy krótkie czy nie! Liczy się, że coś wrzuciłaś!
OdpowiedzUsuńPoczątek taki spokojny, cieszę się, że wczuwasz się w emocje bohaterki. Szkoda, że nie pociągnęłaś sytuacji na chodniku :D
Zaś co do sytuacji z komórkami to muahaha faktycznie, kiedyś to ludzie bardziej ogarnięcie byli bez tych urządzeń, a teraz? xD
Dziękuje za komentarz i pozdrawiam oraz weny życzę!
Ale jak to kończyć rozdział w takim momencie?:P Wcale nie taki krótki - choć nie liczy się ilość, a jakość! Fajnie podtrzymałaś napięcie, jestem ciekawa jak potoczy się dalsza akcja:) Czekam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Świetne, ciekawa jestem co z Karoliną, niech ją ktoś znajdzie w tym lesie. Czekam na więcej. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńMieszkam w domu w środku lasy (tak jakoś będzie) i nie pojmuję jak można się zgubić :) Ale ok, nie czepiam się. Ze mnie takie dziecię wsi ;p;p
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, nie ma się co rozwodzić ani nad długością, ani nad treścią.
Dziewczyny szaleją w hotelu, no i dobrze.
Tak trzymać!
Pozdrawiam^^